sobota, 27 sierpnia 2016

Zapraszam was na mój nowy blog "Życie jak z bajki 3" czyli kontynuacja historii Sylwii i innych bohaterów!

I invite you to my new blog, "Life like a fairy tale 3" which is a continuation of the history of Sylvia and other heroes!

                                                                             http://takietam21.blogspot.com

wtorek, 31 maja 2016

Zapraszam na dalszą część przygód Sylwii i innych bohaterów w "Życie jak z bajki 2". Dziękuje za uwagę :).

I invite you to continue the adventures of Sylvia and the other characters in the "Living like a fairy tale 2". Thank you for your attention :).

                      http://takietam33333333.blogspot.com

niedziela, 8 maja 2016

Rozdział XXX - Historia bez Happy end 'u , story without a happy ending

       Obudziły mnie promienie słoneczne, które przedzierały się przez okno. Głowa mnie tak bolała aż myślałam, że eksploduje, a w dodatku było mi nie dobrze.*Czy ja żyję?*. Gdy bardziej oprzytomniałam zauważyłam, że znowu leżę w szpitalu *Nic nie zdarza się dwa razy co?* pomyślałam. Nie dość tego kolejny raz widzę twarz Davida siedzącego obok mnie... choć muszę przyznać spał tak słodko, ze nie potrafiłam go obudzić, ale jednak zebrałam się an odwagę i to uczyniłam.
-"Obudź się śpiący królewiczu!"- krzyknęłam, a on podskoczył i się wywrócił na podłogę.
-"Jak dobrze, że się obudziłaś. Lekarze mówili, że możesz spać nawet miesiące..."- uśmiechnął się.
-"Dlaczego tu jesteś? Nie mało mi wyrządziłeś?"- i znowu oczy były przepełnione łzami.
-"Chcę ci wszystko wyjaśnić tylko proszę wysłuchaj mnie!"- złapał mnie za rękę i uklęknął - " Sylwia czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi i ... zostaniesz moją dziewczyną?"- nie wiedziałam jak mam zareagować.
-"David ja ciebie też kocham, ale nie.. przykro mi"- puścił moją rękę i wyszedł za drzwi cały przerażony tą sytuacją, gdy nagle do pokoju weszli rodzice z lekarze, a w drzwiach widziałam odbicie Davida.
-"Skarbie musimy ci powiedzieć coś ważnego. Tylko jeżeli ci to powiemy proszę nie denerwuj się.." -powiedział tata lekkim i smutnym tonem.
- "Ale co się stało?".
-"Zrobiliśmy tobie rendgen czy aby na pewno nic nie zostało uszkodzone podczas zderzenia z autem i niestety nie mamy dobrych wiadomości. Okazało się, że ma pani uszkodzone nerwy kręgosłupa co oznacza paraliż dolnych kończyn i niestety nic się już nie da zrobić" - rzekł doktor.
-"Ale- Ale jak to?"- poleciały mi łzy. Płakałam jak małe dziecko tęskniące za swoją zabawką. Próbowałam ruszać nogami mówiąc w myślach *dasz radę! jestem zdrowa! nic mi nie jest! jestem zdrowa..*, ale na marne rodzice nie potrafili mnie uspokoić, gdy doktor wyszedł z pokoju od razu wbiegł David.
-"Co się stało?! Sylwia!"- przeraził się jeszcze bardziej.
-"Może zostawimy ich samych"- rzekła mama i wyszli.
-"Co jest?!" - znowu złapał za moją rękę i przyłożył ją do serca, którego bicie mnie uspokoiło.
-"Jestem niepełnosprawna... nie mogę ruszać nogami. David boje się! Co teraz ze mną będzie?!" ani na chwilę nie przestałam płakać.
-"To wszystko moja wina, gdyby nie ja... nadal była byś zdrowa. Gdybym nie namącił może bylibyśmy razem w Londynie szczęśliwi...".
-"Nie to nie twoja wina tylko moja, gdybym zauważyła to auto..".
-"Przestań mnie bronić!" - puścił mnie i teraz on zaczął płakać "Zniszczyłem ci życie, a tym mówisz, że to nie moja wina?!- uderzył ręką w ścianę na tyle mocno, że aż zrobił małe pęknięcie w niej.
-"Proszę cię David... potrzebuję cię teraz... nie zostawiaj mnie!".
-"Proszę obiecaj mi, ze cokolwiek zrobię to mi wybaczysz".
-"A-ale.."- nie dał mi dokończyć.
-"Słyszysz!" - krzyknął ma mnie aż się przeraziłam.
-"Dlaczego? Co ty chcesz zrobić?" - zaczęło mnie boleć serce. Biło coraz wolniej i wolniej.
3 dni później...
     Wyjechałam na swoim wózku do pobliskiego parku koło szpitala. Ludzie dziwnie na mnie patrzeli, ale nie przejmowałam się. Codziennie odwiedzała mnie Ewa wspierając mnie, rodzice, pani Kowalczyk, która zorganizowała występ dla mnie w kawiarni, a nawet raz wiewióra, która jedynie co chciała to czy umiem na sprawdzian z matmy, ale kazałam się jej wynieść(kochana prawda?), ale Davida od tej pory nie było oni razu. Nie odbierał, nie pisał. Tak jakby się rozpłynął w powietrzu.
     Na za jutrz otrzymałam SMS od niego, w którym pisało "Przepraszam, ale nie mogę tak dalej żyć. Wiem, że z chrzaniłem wszystko, ale naprawdę to co się stało mnie przerasta... . Proszę nie traktuj tego jako tchórzostwa... Niestety już cię nigdy nie zobaczę taką szczęśliwą jak kiedyś co przyprawia mnie o jeszcze większe wyrzuty sumienia. Proszę nigdy nie zapomnij o naszych cudnych chwilach i o mnie. Kocham Cię. David" - * O nieee! A co jeśli on chce... Nie Sylwia nawet tak nie mów!* zadzwoniłam szybko do rodziców i pana smitha by poinformować go o niepokojącym SMS, ale już za późno. Mówili o tym w telewizji , że 16 latek powiesił się w pokoju hotelowy przy tym pozostawiając list pożegnalny, w którym jestem wymieniona. Wszystko przepadło. Zamknęłam się w sobie od tamtej pory. Musiałam zapisać się na terapię u psychologa co i tak mało mi pomagało. Nic nie miało już sensu. Dobrze, ze u boku była Ewa, która zawsze przy terapii była obok mnie i nie ważne, że opuszczała całe dnie szkoły zawsze była na zawołanie za to jej dziękuje. Pomogło mi to. Powoli wracałam do żywych. Dostałam nawet kolejną propozycję od Pana Smitha, gdyż okazało sie, że Karolina to zwykłą oszustka, gdyż śpiewała z play backu. Oczywiście przyjęłam ofertę bo czemu miałam jej nie przyjąć z koro był jedną z nielicznych osób, która we mnie wierzyła i pomagała. Ja się mu odwdzięczyłam stając się nową gwiazdą europy. Zawsze chodziliśmy codziennie na cmentarz do Davida choć nie były to jedne z pięknych chwil, które chciałam przeżyć z nim to i tak czuję, że jest obok mnie, że mnie teraz przytula i mówi.
-"Jestem z ciebie dumny. Kocham cię".- odpowiadałam mu zawsze że ja go też kocham i, że mi go strasznie brakuje, ale ten natomiast patrzył na mnie z grobu i mówił
-"Właśnie chciałem bys była taka szczęśliwa jaka jesteś teraz"- i taka byłam.  Nie poddawałam się tylko dla niego...

I was woken up the sun's rays, which  out the window. My head hurt so I thought until it explodes, and in addition I was not well. * Do I live? *. Once more came to my senses, I noticed that I'm lying in a hospital again * Nothing happens twice what? * I thought. Not only that, once again I see the face of David sitting next to me ... although I must admit slept so sweetly that I could not wake him up, but still an plucked up courage to have done.
- "Wake up sleepy the Prince!" - I cried, and he jumped up and rolled on the floor.
- "How good that you woke up. The doctors said that you can sleep even months ..." - he smiled.
- "Why are you here? I don't inflict a little me?" - And again, his eyes were filled with tears.
- "I want to explain just please listen to me!" - Grabbed my hand and knelt - "Sylvia if you make me the happiest guy on earth ... and you will be my girlfriend?" - I did not know how to react.
- "David I love you, too, but .. I'm sorry" - let go of my hand and walked out the door all horrified by this situation, when suddenly entered the room with parents, doctors, and at the door I saw the reflection of David.
- "Honey we have to tell you something important. Only if you say it, please do not panic ..", said dad light and sad tone.
- "But what happened?".
- "Did you rendgen are you sure nothing was damaged in a collision with a car and unfortunately we don't have good news. It turned out, you had a damaged nerves of the spine which means paralysis of the lower limbs and, unfortunately, nothing has not be done" - said Dr. .
- "But- But how?" - They flew me to tears. I cried like a child longing for his toy. I tried to move my legs, saying in thought * you can do it! I am healthy! I'm fine! I'm healthy .. *, but in vain parents could not reassure me when the doctor left the room immediately substituted for David.
- "What happened ?! Sylvia" - scared even more.
- "Can we leave them alone," - said the mother and left.
-"What is?!" - Again he grabbed my hand and put it into the heart, whose beating me calmed down.
- "I am disabled ... I cann't move his legs. David'm afraid! What will become of me now ?!" Not for a moment didn't stop crying.
- "It's all my fault, if I do not ... you were still healthy. If I can not namącił we'd be together in London ... happy."
- "No, it's not your fault but mine, I noticed that the car ..".
- "Do not defend me!" - Let go of me, and now he began to cry, "I destroyed your life, and you say it's not my fault?! - Hit his hand against the wall so hard that he did a small crack in it.
- "I ask you, David ... I need you now ... don't leave me!".
- "Please promise me that whatever I do is forgive me."
- "B-but .." - he didn't give me finish.
- "Can you hear!" - He has shouted me till scared.
- "Why? What do you want to do?" - I began to hurt the heart. It beats slower and slower.
3 days later ...
     I went to his wheelchair to a nearby park near the hospital. People look at me strangely, but I didn't care. Daily visited me Eva supporting me, my parents, Mrs. Kowalczyk, who organized the show for me in the cafe, and even once wiewióra that only what she wanted to or I can to test the math, but I told her reach (love it?), But David thereafter they were not straight. He did not answer, he didn't write. It was as if the vanished in the air.
     On the morrow I received an SMS from him, which wrote, "I'm sorry, but I can't continue to live. I know that  all, but really, what happened is beyond me .... Please don't treat this as cowardice ... Unfortunately now you'll never see such happy as they used what makes me even more guilty. Please never forget our marvelous moments and me. I love you. David "- * about nooo! What if he wants to ... I don't even Sylwia so do not say * I called quickly to parents and Mr. Smith to tell him of disturbing SMS, but it was too late. They talked about it on television, the 16-year-old hanged himself in a hotel room while leaving a suicide note, in which I mentioned. All gone. I closed in on itself since then. I had to sign up for therapy with a psychologist and what helped me so little. Nothing made no sense. Well, the opposite was Eve, which is always the therapy was next to me and it doesn't  matter that left the whole day of school was always on call for her thanks. It helped me. Slowly I came back to the living. I got even another proposal from Mr. Smith, because it turned out that Carolina is a mere cheat, because she sang of play treasury. Of course, I accepted the offer because why I do not accept the koro was one of the few people who believed in me and helped. I vowed to him becoming the new star of Europe. Always going every day to the cemetery to David though there were some of the beautiful moments that I wanted to live with him this and so I feel that it is next to me, hugs me now and says.
- "I'm proud of you. I love you" .- I answered him that I would always love him too and that I miss him terribly, but this one while looking at me from the grave and told

- "I wanted bys was so happy the way you are now" - and so I was. I didn't give up just for him ...

Rozdział XXIX - Cały czas oszukiwana! constantly deceived!

      Po całych 2 godzinach spędzonych na próbie chórku znowu mogłam poczuć, że jeszcze nie wszystko stracone, że przede mną dopiero otwierają się drzwi do kariery. Cieszyłam się jak małe dziecko, które dostało lizaka. 
     Wychodząc ze szkoły zerknęłam na zegar, który wisiał na samym środku korytarza, a dokładniej na parterze. Wskazywał on godzinę 18 *Jeju! Ta próba tyle aż zajęła? Heh nawet nie zauważyłam.* Zaczęłam się śmiać sama do siebie aż szkolne sprzątaczki popatrzały na mnie jak na jakaś idiotkę, ale się tym nie przejmowałam zbytnio. W końcu wyszłam na świeże powietrze. Stanęłam na środku placu szkolnego, zamknęłam oczy i zrobiłam głęboki wdech i udałam się dalej w stronę wyjścia, gdy zauważyłam, że ktoś stoi koło bramy i się patrzy na mnie. Po budowie mogę wywnioskować, że to był chłopak.
-"Sylwia! Sylwia!" zaczął mnie wołacz znanym mi głos.* Nie to nie możliwe! Chyba mam znowu jakieś zwidy!* przetarłam oczy, a chłopak znajdował się już koło mnie -"Jak ja się stęskniłem!" -przytulił mnie mocno aż nie potrafiłam wciągnąć powietrza.
-"D-David? Co ty tu robisz?" rzekłam to używając do tego całych sił, gdyż przez ten mocny uścisk moje struny osłabły.
-"Tak to ja."- puścił mnie-" Przyjechałem do ciebie bo muszę ci coś wyznać!"- chłopak powiedział to na tyle poważnie, że aż musiałam go wysłuchać choć słuchanie go to ostatnia rzecz, którą chciałabym zrobić.-"Nie byłem z tobą do końca szczery co jak widać źle się dla NAS skończyło *podkreślił*. Tak naprawdę nie mówiłem nigdy co czuję bo się za bardzo bałem, że przez to nasz kontakt się zerwie. Sylwia.. ja... ja cię kocham!"- powiedział to, a po jego policzku spłynęła samotna łza.
-"Co? Jak to? A co z Karoliną?- byłam tak z szokowana, że nie potrafiłam nawet mrugać.
-"Była ona moją niby dziewczyną, ale ciągle mnie do ciebie pchało. Każdy twój smutek, każdy żal do mnie bolało strasznie. Wiedziałem, że popełniłem błąd chodząc z Karoliną, ale to już przeszłość. Nigdy nie czułem tak mocno do jakieś dziewczyny.. miłości"- wskazał na swoje serce.
-"Poczekaj jak to już przeszłość?"- nic nie potrafiłam pojąć.
-"Od początku miałaś rację co do niej i ja to wiedziałem, ale coś nie pozwalało mi, żebym się przyznał do błędu"- posmutniał.
-"Dlaczego! Wiesz jak bardzo cię kochałam od początku, ale ty postanowiłeś się mną zabawić tak?! Ile wytrwam w tym bólu co?!"- byłam taka zdenerwowana i roztrzęsiona, że aż upadłam na kolana i zaczęłam płakać.
-"Nie! To nie tak.."- nie pozwoliłam mu dokończyć.
-"A niby jak to miało być?!"- wstałam i chciałam uciec do domu. Przebiegałam przez ulicę, gdy usłyszałam -"Sylwia uważaj!". Jedynie co potem dalej pamiętałam to klakson samochodu, który we mnie uderzył...

After the whole 2 hours on a sample of the chorus again, I could feel that all isn't lost, that to me just open up the door to a career. I was happy like a little kid who got a lollipop.
     Starting from the school I glanced at the clock that hung in the middle of the corridor, and more specifically on the ground floor. He pointed hour 18 * Oh God! This attempt took up so much? Heh I didn't even notice. * I began to laugh to herself until school cleaners popatrzały at me like a fool, but I don't care too much. In the end, I went out into the fresh air. I stood in the middle of the square of the school, closed my eyes and took a deep breath and went further toward the exit when I noticed that someone was standing near the gate and you look at me. After construction can infer that it was a boy.
- "Sylvia Sylvia!" I began vocative known my voice. * No, it  impossible! I think I have again some hallucinations * rubbed my eyes, and the boy was already beside me - "How do I get I missed!" -huged me hard until I couldn't pull the air.
- "D-David? What are you doing here?" I said that using the whole power, because by this strong embrace my strings weakened.
- "Yes, it's me." - Let me- "I came to you because I have something to confess!" - The boy said it so seriously that until I had to listen to him while listening to him is the last thing I want to do .- "I was not with you to the end honest about how you see bad for the US ended stressed * *. actually, I didn't say never because I feel too much afraid that by this our contact is broken. Sylvia .. I ... I love you! " - said it, and his lonely tear ran down his cheek.
- "What? What? What about Caroline? - I was so out of shock that I couldn't even blink.
- "It was my kind of girl, but still pushed me to you. Your every sorrow, every grief hurt me terribly. I knew I made the mistake of walking with Caroline, but that's the past. I have never felt so hard for some girls .. love "- he pointed to his heart.
- "Wait a thing of the past?" - I couldn't understand anything.
- "From the beginning, you were right about her, and I knew it, but something didn't allow me to be admitted to the mistake" - looked sad.
- "Why! You know how much I loved you from the beginning, but you decided to entertain me so ?! How persevere in this pain, what?" - I was so nervous and shaking it until I fell to my knees and started to cry.
- "No! It's not like .." - did not let him finish.

- "And just as it was supposed to be?" - I got up and I wanted to escape the house. He ran across the street when I heard - "Sylvia watch out!". Only then what further remember that a car horn, which struck me ...

piątek, 6 maja 2016

Rozdział XXVIII - Przyjaźń przetrwa wszystko..., friendship survive everything...

          Stałam jak wryta i spoglądałam na chłopaka, który przypominał Davida. Na szczęście okazało się, że to nie on, ale coś nie pozwalało oderwać od niego wzroku, a Ewa to zauważyła.
-"Hej?! Ziemia do Sylwii! Słyszysz ty mnie w ogóle?".
-"Hmmm..., a co tak, tak przepraszam"- szybkim ruchem spuściłam z niego wzrok, choć było bardzo ciężko się pohamować.
-"Widzę jak patrzysz na tego chłopaka" - mówiła z uśmieszkiem i odrobiną natręctwa.
-"I co?" odpowiedziałam z lekkim zawirowaniem.
-"Jak ci się podoba to podejdź i zagadaj"- ona oczywiście od razu wie kto mi się podoba, a kto nie.
-"Nie, nie podoba mi się tylko przypomina mi pewną bliską osobę z Londynu" - posmutniałam.
-"Co?! I się nic nie chwalisz?! Musisz mi o tym opowiedzieć! Chodźmy do mnie!"- wykrzyczała z entuzjazmem, który ostatnio widziałam jak byłam u niej na noc.
-"No dobrze tylko zadzwonie do rodziców"- powiedziałam również z wielkim uśmiechem i radością, która gdzieś dawno temu przepadła. Po drodze do jej domu, Ewka oczywiście zaczęła mi zadawać 1000 krępujących pytań na minutę "I kto to taki? Ile ma lat? Jest bogaty? Ma dziewczynę? Jaką ma grupę krwi?" i wiele, wiele.. wiele innych.
        W końcu dotarłyśmy. Myślałam, że oszaleję. Przywitałam się z jej rodzicami i poszyłyśmy do pokoju. Piłyśmy oczywiście gorącą czekoladę, gdyż posiadają express (marzenia się spełniają <3) .
-"To opowiadaj od początku". Tak też zrobiłam opowiedziałam jej tą historię w najdrobniejszych szczegółach, a ona zaniemówiła, a z moich oczu popłynęły łzy.
-"Biedna, a ja nie mogłam cię wtedy wesprzeć. Nawet nie wiesz jak mi przykro" przytuliła mnie tak mocno jak tylko potrafiła " Ale utrzymujesz z nim kontakt tak?"- zapytała.
-"Sama już nie wiem..."- odpowiedziałam przygnębiona kładąc głowę na jej kolanach "To wszystko potoczyło się nie po mojej myśli..."- zasłoniłam twarz włosami by Ewa nie widziała moich łez.
-"Ej! Nie smutaj mi tu!"- rzekła,a ja podniosłam głowę - "Masz mnie i mimo, że się pokłóciłyśmy to nadal jesteśmy razem to znak. Nasza przyjaźń, że jest prawdziwa, więc pamiętaj ja zawsze jestem i będę po twojej stronie"- przypomniał mi się mój pierwszy szkolny występ, gdy Ewa również dodawała mi otuchy swoimi pięknymi słowami.
-"Masz rację! Czas się ogarnąć i po prostu  żyć dalej!"- wstałam z kanapy skacząc i kładąc się na podłogę,a ona zrobiła to samo. Zaczęłyśmy się śmiać "Chciałabym tylko znowu wrócić do chórku pani Kowalczyk..." - wydusiłam z siebie.
-"Tak! Chodź! Odprowadzę cię pod szkołę, a ty pójdziesz do niej bo ma teraz akurat próby chórku!" - wykrzyczała pełna energii co również mi jej dodało.
-"To chodźmy szybko!"- wybiegłyśmy z domu i dotarłyśmy do szkoły w przeciągu 20 min "Mój nowy rekord życiowy!" powiedziałam.
-"Ja muszę iść bo rodzice nie wiedzą czemu tak wybiegłam z domu, ale trzymam za ciebie kciuki. Powodzenia!"- uściskała mnie i pobiegła do domu. 
     Gdy weszłam do klasy wszystkie oczy zwróciły się na mnie, a w tym oczy wiewióry, która na pewno zrobi wszystko bym tylko się nie dostała.
-"Witaj Sylwia! Co cię sprowadza?"- zapytała się Kowalczyk.
-"Ja.. chciałabym z powrotem występować w pani chórku! Czy mogłabym?" -spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.
-"Oczywiście, że tak jeszcze pytasz!"- zaczęła się śmiać, a w sali dziewczyny zaczęły plotkować miedzy sobą no oprócz Kamili( jakby ktoś zapomniał to to wiewióra), która nie spuszczała ze mnie wzroku.
-"Dziękuje"- powiedziałam pełna szczęścia.
-Chcesz zostać z nami na próbie?" - zapytała z nadzieją na pozytywną odpowiedź.
-"Chętnie!".

I stood rooted to the spot, and I looked at the boy, who looked like David. Fortunately, it turned out that it wasn't he, but something didn't let eyes off him, and Eve saw it.
- "Hey ?! earth for Sylvia! You hear me at all?".
- "Hmmm ... and, so, so sorry" - a flick sends down rain from his eyes, though it was very hard to control.
- "I can see how you look at this guy" - said with a smirk and a bit obsessive.
-"And what?" I replied with a slight swirl.
- "How do you like to walk up and Speak" - of course she immediately knows who I like and who is not.
- "No, I don't like just reminds me of a loved one from London" - I became sad.
- "What ?! I don't praise anything ?! You tell me about it! Come to me!" - Shouted with enthusiasm, which recently saw when I was with her for the night.
- "Well just'll call their parents" - also said with a big smile and joy that somewhere long ago lost. On the way to her house, Eva, of course, began to ask me embarrassing questions 1,000 per minute, "Who's that? How old is he? It is rich? He has a girlfriend? What's his blood type?" and many many more ...
        In the end we reached. I thought I would go mad. Hello to her parents and went room. We drank hot chocolate, of course, because they have express (dreams come true <3).
- "To tell from the beginning." So too did I told her the story in great detail, and she was speechless, and from my eyes the tears came.
- "Poor, and I couldn't support you then. You do not know how sorry I am," hugged me as hard as she could, "But keep in contact with him so?" - She asked.
- "Sam I do not know ..." - replied depressed laying her head on her knees, "It all happened not on my mind ..." - covered her face with hair that Eve couldn't see my tears.
- "Hey! Do not smut me here!" - She said, and I looked up - "You got me, and even though the pokłóciłyśmy we are still together is a sign. Our friendship that is true, so remember I always am and I will be on your page "- reminded me of my first school play when Eve also lent me his beautiful words of encouragement.
- "You're right! It's time to embrace and just move on!" - Got up from the couch jumping and laying on the floor, and she did the same. We started to laugh, "I just want to go back again to the chorus Mrs. Kowalczyk ..." - blurted out.
- "Yes! Come on! I'll walk you to the school and you go to it because it is now just trying choir!" - He shouted full of energy, which also gave it to me.
- "Then let's go quickly!" - We running of the house and reached the school within 20 min "My new personal record!" I said.
- "I have to go because the parents don't know why he ran out of the house, but keep my fingers crossed for you. Good luck!" - Hugged me and ran home.
     When I entered the class, all eyes turned to me, and in the eyes "squell", which certainly will do everything I just don't got.
- "Hello Sylvia! What are you doing here?" - Asked to Kowalczyk.
- "I .. I would like to be back in your choir! Can I?" -I saw her pleading eyes.
- "Of course it is still asking!" - She began to laugh, and in the hall the girls started to gossip among themselves no addition Kamila (as if someone forgot this is wiewióra), which did not take her eyes off me.
- "Thank you" - I said, full of happiness.
-You Want to be with us on trial? "- She asked, hoping for a positive response.
-"Gladly!".

wtorek, 3 maja 2016

Rozdział XXVII - Pierwszy dzień w starej szkole, First day at school

           Budzik obudził mnie o 7. Przez okno przechodziły promyki słońca. Zapowiadał się udany dzień. Lekcje mi się zaczynają o 8:45. Postanowiłam pobawić się jeszcze z Davidem(moim psem oczywiście) aż nie zauważyłam i była godzina 8. Szybko się ubrałam, umalowałam i wyszłam z domu bez śniadania(w sumie to nigdy jeszcze nie jadłam śniadania przed szkołą).
          Dotarłam przed główne wejście budynku chciałam je otworzyć, gdy przeszło po mnie tysiące ciemnych myśli *A co jeśli ludzie wiedzą, że przyjechałam tu nie z choroby, a z wypisania umowy? A co jeśli spotkam Ewę? Co ja jej powiem? Czy nadal się przyjaźnimy?*.Cała zastygłam nie umiałam się poruszyć, gdy nagle słyszę jak ktoś mnie woła"Sylwia!" od razu musiałam wpaść na "wiewiórę"... .
-"No proszę myślałam, że już się nie zobaczymy, a tu jednak kara boża" -zaczęła się śmiać ze swoimi koleżaneczkami -"A i słyszałam o tobie i Ewie i kłótni. Przykro mi. Bynajmniej ja mogłam zastąpić ciebie".
-"Jak to?"- zapytałam z niedowierzaniem.
-"Tak to, że Ewa to moja przyjaciółka, a ty zostałaś sama" -odeszły nie przestając chichoczeć, a w szczególności "słonica". Na szczęście dzwonek zadzwonił bo nie miałam ochoty już na nie patrzeć tylko zaraz *gdzie ja mam lekcję!?* przerażona szybko szukałam kogoś z klasy, ale oczywiście nikt nie wiedział *taaa jasne* więc szybko pobiegłam sprawdzić czy może plan nie jest gdzieś wywieszony, gdy wpadłam na nauczycielkę.
-"Przepraszam"- rzekłam.
-"Nic się.. Sylwia? To ty! Co ty tu robisz?"- zapytała. Okazało się, że to pani Kowalczyk.
-"Pani Kowalczyk! Jak dobrze panią widzieć! Ale teraz przepraszam śpieszę się na lekcję".
-"Spokojnie lekcję teraz mam z wami"- odpowiedziała z uśmiechem.
-"Naprawdę? To dobrze. Przynajmniej jakaś miął rzecz na początek dnia"- zaczęłam się śmiać. Weszłyśmy do klasy i oczywiście wszyscy zamilkli, gdy tylko mnie ujrzeli. Moje oczy ujrzały Ewę... nie wiedziałam co mam zrobić czy dosiąść się do niej czy nie... był by to dobry pomysł, gdy wiewióry nadal nie było pewnie nie przyszła na pierwszą lekcję bo poszła na fajkę *hah to do niej podobne*pomyślałam, ale postanowiłam spróbować.
-"Cześć..."
-"Cześć.. czekaj to ty? Co ty tu robisz?!" -krzyknęła aż wszyscy na nas zerkali.
-"Chciałam z tobą porozmawiać..."
-"Nie mamy o czym" -nie dała mi dokończyć, ale przysiadłam się do niej.
-"Czy nasz przyjaźń musi się kończyć" -zapytałam.
-"Chyba się już skończyła... nawet do mnie nie zadzwoniłaś, nie napisałaś nic...".
-" Jak to nie? Cały czas próbowałam, ale nie chciałaś odebrać!"- teraz ja się lekko uniosłam.
-"Niemożliwe"- odpowiedziała.
-"Uwierz mi chciałam z tobą porozmawiać nawet nie wiesz ile razy..".
-"Wiewióra mi mówiła, że specjalnie nie dzwonisz bo znalazłaś sobie lepsze przyjaciółki".
-"Czyli to wszystko przez nią.. Teraz to ma sens. Jak to lepsze? Ty jesteś moją przyjaciółką! Poza tym słyszałam, że się teraz z nią przyjaźnisz..."
-"Ja no co ty siedzimy tylko na macie i chemii bo to przedmioty, których nie umie,a ja uwielbiam i robię tylko za kopiarkę zadań, a poza tym mam jej dość jak daje od niej tymi fajkami i tanimi perfumami bleee"- zaczęłyśmy się śmiać jak za dawnych czasów.
-"Czyli wybaczasz mi?" -korciło mnie to pytanie.
-"Oczywiście, że tak prawdziwa przyjaźń zawsze wygrywa!'. Dzień minął jak z bicza strzelił nawet się nie zorientowałam, a już było po lekcjach. Dzień równie piękny bo wiewióra nie przyszła na żadną z lekcji i było cudownie! Ewa chciała meni odprowadzić do domu i również chciała się dowiedzieć jak tam było w Londynie. Wyszłyśmy ze szkoły i zauważyłam... *nie to niemożliwe.. to David?*.
       
The alarm clock woke me up at 7. Through the window passed rays of the sun. Going to be a successful day. Lessons I start at 8:45. I decided to play more with David (my dog ​​of course) until you have not noticed, and time was 8. quickly got dressed, umalowałam and left home without breakfast (all in all it had never ate breakfast before school).
          I got in front of the main entrance of the building wanted to open it, when passed over me thousands of dark thoughts * What if people know that I came here not with the disease, and the discharge of the contract? What if I meet Eve? What do I tell her? Are you still good friends? *. All frozen I couldn't move, when suddenly I hear someone calling me "Sylvia!" right away I had to come up with "Squirrel" ....
- "No, please, I thought that I didn't see, and here, but God's punishment," she began to laugh with their koleżaneczkami - "A and I heard about you and Eve and arguing. I'm sorry. Not at all, I could replace you."
- "How?" - I asked incredulously.
- "Yes, that Eve is my friend, and you you were alone" -odeszły chichoczeć without ceasing, and in particular the "elephant". Fortunately the bell rang because I did not want to have to look at them just right * where I have a lesson!? * Terrified quickly looking for someone with class, but of course no one knew * yeah clear * so I quickly ran to see if it can plan is not somewhere posted. when I ran into a teacher.
- "I'm sorry" - I said.
- "Nothing .. Sylvia? It's you! What are you doing here?" - She asked. It turned out that it was Mrs. Kowalczyk.
- "Mrs. Kowalczyk! How good to see you! But now I'm sorry I hasten to class."
- "Easy lesson now I'm with you" - said with a smile.
- "Really? That's good. At least I had some thing to start the day" - I began to laugh. We went to the class and of course we all fell silent as soon as they saw me. My eyes have seen Eve ... I didn't know what to do or ride to her or not ... that was a good idea when squell still was not sure she didn't come to the first lesson because she went on a pipe hah * is similar to it * I thought, but decided to try.
-"Hey..."
- "Hey .. wait that you? What are you doing here ?!" -krzyknęła until everyone glanced at us.
- "I wanted to talk to you ..."
- "We do not have what" -not gave me finish, but sat next to her.
- "Is our friendship must end," he asked.
- "I think I have ended up ... not you call me, did not you write anything ...".
- "Why not? All the time I tried, but did not want to pick up" - now I slightly lifted.
- "Impossible" - he said.
- "Believe me, I wanted to talk to you even do not know how many times ..".
- "Wiewióra told me that not specifically call because you have found a better friend."
- "That's all it .. Now it makes sense. How is it better? You're my friend! Besides, I heard that now her're friends ..."
- "I do what you sit on the mat and chemistry because they are items that cann't, and I love and do only copier tasks, and besides, I have it enough to give her the shishas and cheap perfume bleee" - started to be laugh like old times.
- "So you forgive me?" 
- "Of course it is true friendship always wins!". The day passed like the whip shot didn't even realized, and it was after school. Day as beautiful because squell didn't come from any of the lesson and it was wonderful! Ewa wanted meni escort to home and also wanted to know how it was in London. We emerged from the school and noticed ... * not impossible .. it David? *.

niedziela, 1 maja 2016

Rozdział XXVI - Nie ma to jak w domu, There's no place like home

      Godzina 6:30, a ja już na nogach "Nie do pomyślenia!" zaczęłam sama do siebie się śmiać. Na ogół miałam dość dobry humor jak na ostatni dzień pobytu w Londynie. W sumie nie wiem z czego mogłam się tak cieszyć skoro nie będę mieć tak jak tu nikogo, ale cóż. Miałam godzinę by się naszykować do wyjazdu. Z twarzy nie schodził mi uśmiech, ale czułam ogromny ucisk na sercu. Poszłam do łazienki ubrałam się w mój ulubiony szary dres oraz wygodne trampki. Uczesałam się w wysokiego kucyka, a makijaż odpuściłam.
    Telefon wskazywał 7:30. Rodzice byli punktualnie pod domem. Szybkim krokiem udałam się do samochodu i odjechałam patrząc na miejsce, które odmieniło mi życie przez niecałe 3 miesiące. Na lotnisku było tak jak na lotniskach bywa czyli ogromne kolejki czy to w odprawach czy przy automacie z gorącą czekoladą, na którą miałam taką ochotę..., ale co zrobić wepchnąć się nie wypada. Poczułam wibrację w mojej kieszeni czyli dostałam SMS chyba każdy z nas wie od kogo (dla tych co nie mogą się domyśleć to David). Napisał w nim żebym się trzymała i nigdy o nim nie zapomniała choć mam na to taką ochotę, ale nie potrafię, gdyż nadal coś do niego czułam. Wreszcie przyszła na naszą kolej. Wsiedliśmy do samolotu i odlecieliśmy z tąd. W tym momencie humor mi się popsuł,ponieważ przypomniałam sobie chwilę, w której poznałam Davida. Był wtedy taki miły, troskliwy i charyzmatyczny tylko to wszystko się popsuło przez jakąś laskę, która może mieć wszystkich tylko zakręci tym swoim tyłeczkiem... . *Tylko czemu musiał to być David!*obwiniałam siebie za to, gdyż to ja mogłam zrobić pierwszy krok, ale się bałam. To udawanie myśliciela i obwinianie się o wszystko sprawiło, że czas w samolocie szybko minął, a nim się spostrzegłam byłam już w domu... prawdziwym domu... . Godzina 19:30. Mój mały pokoik był jedyną rzeczą, którą chciałam zobaczyć i szczerze nie żałowałam, że zostawiłam dla niego willę.
-"Mamy dla ciebie niespodziankę" powiedziała mama.
-"Jaką?!" ja już oczywiście byłam podekscytowana choćby pan Smith do mnie zadzwonił, żebym wróciła, ale to tylko robienie sobie nadziei.
-"Wiemy z tatą jak bardzo musisz czuć się samotna, więc postanowiliśmy pojechać do schroniska i..".
-:Nie to niemożliwe!" w tym momencie do pokoju wleciał mały szczeniaczek był to mieszaniec "Mam psa! A zawsze was o to prosiłam!" przytuliłam ich mocno i podziękowałam za wspaniałą niespodziankę. Piesek podszedł do mnie i zaczął mnie obwąchiwać. Po tym zaczął merdać ogonem i latać po pokoju jak szalony. "Chyba mnie polubił pomyślałam".
-"A jak dasz mu na imię?" zapytał tata.
-"Myślę, że.." wtedy się zorientowałam, jaki ten piesek jest podobny do Davida również ma brązową sierść oraz tęczówki. Wydaje się być także miły i zabawny jak on. Chciałam ukryć moje zmieszanie przed rodzicami "David..." rzekłam.
-"Jak ten chłopak?" tato spojrzał na mnie wzrokiem choćby miał kogoś zamordować.
-"Nie. Nie! Tak z przypadku" chciałam się wymigać.
"-Ok?"mama zaczęła się śmiać, a ja razem z nią. Postanowiłam się położyć i usnąć, gdyż uważałam, że można było by na tym skończyć ten piękny dzień.

Hour 6:30 and I was already on his feet, "Unthinkable!" I started to herself to laugh. In general, I had a fairly good humor as the last day of stay in London. All in all, I don't know of what I could so enjoy when I won't be like the one here, but oh well. I had an hour would get ready to leave. On the face I didn't leave me a smile, but I felt a huge pressure on the heart. I went to the bathroom dressed in my favorite gray tracksuit and comfortable sneakers. I combed in a high ponytail and makeup gave up.
    The phone showed 7:30. Parents were exactly under the house. I went briskly to the car and drove off looking for a place that changed my life for less than 3 months. At the airport it was like at airports or sometimes huge queues or in briefings or the vending machine with hot chocolate, which I so wanted ... but what you don't jump the falls. I felt a vibration in my pocket or I got a text message unless all of us know from whom (for those who can not think it, David). He wrote me to hang on and never forgotten him either but I like the feel, but I can't, because it is still something to him, I felt. Finally came our turn. We boarded the plane and flew away from here. At this point, humor me spoiled, because I remembered the moment when I met David. He had been so kind, caring and charismatic but everything is spoiled by some staff, which may have all just spin this your ass .... * But why must it be David! * I blamed myself for it because I could take the first step, but I was afraid. This pretense thinker and blaming of everything that made the time on the plane passed quickly, and before I noticed I was already at home ... a real home .... Hour 19.30. My small room was the only thing I wanted to see and frankly do not regret that I left for him to the villa.
- "We have a surprise for you," Mom said.
- "What ?!" I have, of course, I was excited even Mr. Smith called me, I came back, but it's just doing your hopes.
- "We know dad how you feel lonely, so we decided to go to the shelter and ..".
- No it's impossible! "At this point, the room flew little puppy it was a hybrid," I have a dog! And always you asked for it! "Hugged them tightly and thanked for a wonderful surprise. The dog came up to me and started sniffing me. After that, he began to wag his tail and fly around the room like a madman." I guess like me, I thought. "
- "And if you give him a name?" He asked the father.
- "I think .." then I realized that this dog is similar to David also has a brown coat and iris. It seems to be also nice and funny as he is. I wanted to hide my confusion before their parents, "David ..." I said.
- "How this kid?" Dad looked at me with eyes even if he kill someone.
- "No. No! So with the case," I wanted to get out.

"Okay?" My mother began to laugh, and I with her. I decided to lie down and sleep, because I thought that you would be at the end this beautiful day.

piątek, 29 kwietnia 2016

Rozdział XXV - Ostatni dzień..., Last day...

        Po dwóch dniach na obserwacji postanowili mnie wypisać. Odebrali mnie rodzice i od razu pojechałam do willi by spakować moje rzeczy. Gdy weszliśmy do domu zauważyłam Davida, który jak widać chciał mi w tym pomóc.
-"Co ty tu robisz?" zapytałam z lekko podłamanym głosem.
-"Jeżeli chcesz się wyprowadzić to pomyślałem, że pomagając będę mógł spędzić z tobą ten ostatni dzień" mówił to z uśmiechem na twarzy, ale w głębi serca czułam, że nie był szczery.
-"Po co chcesz spędzać czas z osobą, która jest dla ciebie nikim" powiedziałam podnosząc pudło i pakując do niego wszystkie przedmioty z kuchni.
-"Jak to nikim? Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Dlaczego tak myślisz?".
-"No nie wiem,może od twojej dziewczyny..." starałam się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego, gdyż nie chciałam znowu się rozmarzyć.
-"Ona ci tak powiedziała?" zdziwił się jakby zobaczył ducha.
-"Zgadnij" nie wytrzymałam i spojrzałam na niego kładąc ze złością pudło i szybkim krokiem udając się do góry by spakować ubrania, a on udał się za mną. Otworzyłam gwałtownie szafę i zaczęłam rzucać ubrania na ziemie przy tym płacząc.
-"Sylwia!" David złapał mnie za rękę i mocno przytulił "Jeżeli to wszystko prawda to nie wiem co ci powiedzieć".
-"Pewnie znowu będziesz jej bronił..." wykrztusiłam z siebie resztkami sił.
-"Porozmawiam z nią i ".
-"I co? Przecież to nic nie da. Nie wiem czemu ona taka dla mnie jest. Chciałam się zaprzyjaźnić. Widziałam jaki jesteś szczęśliwy. Nie chciałam ci robić przykrości" powoli zaczęłam się uspakajać "I tak jutro wyjeżdżam nie będzie się bynajmniej ze mną trudziła.." odczepiłam się od jego uścisku.
-"Sylwia...".
-"Dziękuje ci za pomoc i w ogóle, ale dam sobie sama radę z resztą" rzekłam podchodząc do okna, gdyż nie chciałam już na niego patrzeć.
-"Jak chcesz, ale jakby co to zadzwoń".
-"Ok" wyszedł. Widziałam go przez okno, przez które mi machał, ale ja mu nie odmachałam tylko usiadłam na chwilę na łóżku. Musiałam wszystko sobie poukładać w głowię.

After two days of observation I decided to unsubscribe. They took my parents and I immediately went to the villa to pack my things. When we got home I noticed David, who apparently wanted to help me.
-"What are you doing here?" I asked with a slightly sad voice.
- "If you want to move it, I thought that I could help you to spend this last day," he said it with a smile on his face, but in my heart I felt that he wasn't sincere.
- "Why do you want to spend time with a person who is nothing for you," I said, raising the box and packing him all the items from the kitchen.
- "How is anyone? After all, we're friends. Why do you think so?".
- "I do not know, maybe of your girlfriend ..." I didn't try to make eye contact, because I didn't want again dreaming.
- "She told you so?" She asked if he'd seen a ghost.
- "Guess" not stand it and looked at him angrily putting the box and briskly going up to pack clothes, and he went behind me. I opened the wardrobe and started violently throwing clothes on the ground while crying.
-"Sylvia!" David grabbed my hand and hugged, "If all this is true I don't know what to tell you."
- "Probably again I will defend it ..." he choked out with each other last legs.
- "I'll talk to her and".
- "So what? But it's not impossible. I do not know why she is so kind to me. I wanted to make friends. I saw the way you are happy. I didn't want you to hurt" slowly began to calm down, "And so I am leaving tomorrow will not be far from me bother .. "I detached from his grasp.
-"Sylvia...".
- "Thank you for your help and all, but I'll do the same with the rest of the council," I said walking over to the window, because it did not want to have to look at him.
- "As you wish, but if what this call."

- "Ok" he came out. I saw him through the window, through which I waved, but I waved him not only sat for a while on the bed. I had everything together right in the head.

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Rozdział XXIV - Powrót, Return

     Obudziłam się w szpitalu,a obraz był cały zamazany. Miałam przydzielony osobny pokój. Zorientowałam się, że byłam również przypięta do łóżka "Czy ja jestem w psychiatryku?" mamrotałam do siebie z nadzieją, że ktoś mi odpowie na pytanie. Gdy zaczynałam widzieć lepiej zauważyłam, że ktoś siedzi obok mnie i trzyma za rękę przy tym śpiąc.
-"David?... david?" mój głos był strasznie ochrypnięty przez co miałam problemy ze skomunikowaniem się z osobom siedzącą obok. Miałam nadzieję, że to był on. Uścisnęłam mocniej jego dłoń z nadzieją, że się ocknie i tak się stało.
-"Gdzie ja.. Sylwia! Dzięki Bogu! Nie rób mi tego więcej słyszysz!" dał mi całusa w policzek i mocno przytulił.
-"Auć!"
-"Przepraszam...".
-"Nic się nie stało... Co ty tu robisz?" byłam ciekawa co się działo przez te wszystkie godziny, w których byłam nieprzytomna.
-"Zemdlałaś z przedawkowania tabletek tylko nadal nie mogę pojąć dlaczego?" z jego oczu poleciała łza. Po raz pierwszy widziałam jak jakiś chłopak przy mnie płacze. To było z jednej strony niesamowite przeżycie, ale z drugiej się obwiniałam za to, że spędził ze mną tu całą noc przez moją głupotę.
-"Miałam dość wszystkiego... nikt mnie nie rozumie nawet ty..." również starałam się rozpłakać, ale zmęczenie organizmu dało o sobie znać.
-"Ja zawsze będę przy tobie" rzekł.
-"Nie. Posłuchaj David. To wszystko teraz co się dzieje mnie przerasta utrata moich marzeń utrata ciebie... . To wszystko daje mi do zrozumienia, że nie ma sensu dalej ciągnąć naszej przyjaźni jeżeli mi nie wierzysz, a ja chciałam dla ciebie dobrze, ale teraz nie mam na to wpływu. Postanowiłam, że wrócę do Polski. Chcę z powrotem moje dotychczasowe, nudne życie".
-"Sylwia przemyśl to proszę. Nie rób mi tego... wiesz, że" nie dałam mu dokończyć.
-:Nie.. właśnie nie wiem i w tym jest problem". Chciałam nadal kontynuować, ale do pokoju weszli moi rodzice! Tak bardzo się za nimi stęskniłam.
-"Córeczko. Co się stało!" wbiegła przerażona mama całując mnie w czoło i tuląc mocniej niż David "Dlaczego to zrobiłaś?!".
-"Mamo porozmawiamy o tym później" powiedziałam to z wielkim przymusem, gdyż warki stawiały oporu, a nie chciałam dać zmęczeniu wygrać.
-"Dobrze.., a to kto?" rzekła skołowana całą ta sytuacją.
-"Jestem David, przyjaciel miło mi poznać" wymusił na swojej twarzy uśmiech
-"Nie przeszkodziliśmy wam? zapytała.
-Nie i tak David musi już iść" rzekłam,
-"Tak. To... trzymaj się" również pocałował mnie w czoło jak mama i wyszedł. W tym momencie uświadomiłam sobie, że już mogę go nie zobaczyć.
-"Mamo.... Tato chcę  was poprosić byście z powrotem mnie zabrali do domu".
-"Ale na pewno córciu, a co z wy..." kolejny raz weszłam komuś w zdanie.
-"Tak będzie lepiej.." mówiąc to tym razem uroniłam łzę.
-Twój wybór. Ja z tatą wynajęliśmy pokój w pobliskim hotelu na 3 dni do tego czasu powinni cię wypisać".
-:Dziękuje". Wszedł doktor, który poprosił o wyjście z sali rodziców, a ja usnęłam z nadzieją, że to tylko koszmar....

I woke up in the hospital, and the picture was all fuzzy. I was assigned a separate room. I realized that I was also pinned to the bed, "Am I in psych?" I muttered to myself, hoping somebody answer me the question. When I started to see better, I noticed that someone sitting next to me and holds his hand while sleeping.
- "David? ... David?" My voice was hoarse terribly by what I had problems to communicate with the people sitting next to. I was hoping it was him. I squeezed his hand harder, hoping that wakes up and make it happen.
- "Where do I .. Sylvia! Thank God! Don't do that again ! you hear?!" he gave me a kiss on the cheek and hugged.
- "Ouch!"
-"Excuse me...".
- "Nothing happened ... What are you doing here?" I was curious what was going through all those hours that I was unconscious.
- "You passed out from an overdose of pills but I still can't understand why?" He flew from his eyes tear. The first time I saw a boy with me crying. It was on the one hand an amazing experience, but on the other is blamed for the fact that he spent with me here all night by my stupidity.
- "I was sick of everything ... no I don't even understand you ..." also tried to cry, but tiredness made itself known.
- "I'll always be with you," he said.
- "No. Listen, David. That's all now what happens beyond me lose my dreams lost you .... It all gives me to understand that it makes no sense to continue our friendship if you don't believe me, and I want you well but now I have no influence on it. I decided that I will return to the Polish. I want back my past, boring life. "
- "Sylvia think about it, please. Do not do this to me ... you know, that" I did not let him finish.
- No .. just do not know, and this is the problem. "I wanted to continue on, but entered the room my parents! So very much I missed them.
- "Daughter. What happened!" He ran terrified mother kissing me on the forehead and clinging tighter than David, "Why did you do that ?!".
- "Mom, we'll talk about it later," I said it with great duress, because the brew put up resistance, and I did not want to give fatigue to win.
- "Well .. and then who?" He said all this confused situation.
- "I am David, a friend's nice to meet you" forced smile on his face
- "Don't prevent you? She asked.
-No, And so David must go now, "I said,
- "Yes. It's ... hold on," also he kissed me on the forehead like a mother and left. At this point I realized that now I can not see.
- "Mom, Dad .... I want you to ask you to take me back home."
- "But surely , what about you ..." once again I went to someone in mind.
- "It will be better .." saying this time shed a tear.
-Your choice. I was with my dad rented a room in a nearby hotel for 3 days then you should write ".

-: Thank you. "He went into the doctor, who asked to leave the room with their parents, and I fell asleep in the hope that it was just a nightmare ....

sobota, 23 kwietnia 2016

Rozdział XXIII - Koniec wszystkiego...., the end of everything...

       W domu nie umiałam się powstrzymać od łez. Spływały po mnie jak z wodospadu. Jedynie czego można było się dosłyszeć to tylko odgłosy telefonu. Byłam wykończona więc postanowiłam pójść spać. Na zajutrz pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam kto wydzwaniał do mnie jak opętany. Oczywiście spodziewałam się, że to David 
-" 15 nieodebranych połączeń"- powiedziałam do siebie po cichu. W śród nich znajdował się SMS, w którym napisał " dlaczego to zrobiłam?". Jak widać on jak i cała reszta odwrócili się ode mnie. Kolejny SMS był SMS od pana Smitha "Sylwia... tak mi przykro, ale mam bardzo złą wiadomość. Producenci już wybrali... Karoline, ale mam nadzieje, że dobrze powspominasz czas naszej współpracy. Pan Smith. P.S Przepraszam, że nie mogłem cię poinformować osobiście, ale wypadło mi bardzo ważne spotkanie. Trzymaj się!". Szok tym razem zwyciężył. Straciłam nie dość, że przyjaciela to jeszcze szansę na pokazaniu światu, że istnieję. Telefon wyleciał mi z rąk. Szybka popękała na drobne kawałki. Zaczęłam czuć się słabo, więc postanowiłam pójść do kuchni się napić wody. Już miałam otwierać lodówkę, gdy nagle spowolniło mnie gwałtowne pukanie do drzwi. Postanowiłam otworzyć choć po wczorajszej nocy nie wyglądam dość kolorowo. Przed drzwiami stał David.
-"Musimy porozmawiać..." powiedział tym razem bardzo poważnie i nie zapowiadało się na happy end.
-"Nie mamy o czym" chciałam zamknąć drzwi, ale David był silniejszy.
-"Powiedz dlaczego ją uderzyłaś?!" zaczął na mnie krzyczeć jak wariat "Powiedz!".
-"Dlatego, że chciałam obronić mojego przyjaciela, który jest wykorzystywany tylko dla kariery, którą przez tą osobę straciłam!" odpowiedziałam równie doniosłym i poważnym głosem co om.
-"Jak to?" spytał się z irytacją.
-"David.. ona nie jest taka za jaką ją masz... ona mi nawet groziła... powiedziała, że po tym wszystkim ma zamiar cię zostawisz rozumiesz?!" nie wytrzymałam i znowu zaczęłam płakać.
-"Nie... nie... nie mogę" David był na skraju wyczerpania nerwowego "Nie potrafię w to uwierzyć..., że jesteś zazdrosna o mnie i Karolinę!" znowu rozmowa zaczęła nabierać tempa.
-"Ja? Zazdrosna? Może byłam na początku, ale teraz wiem, że nie powinnam niczego żałować!".
-"Na początku?".
-"Widzisz... . Gdybyś był bardziej mną zainteresowany to wiedziałbyś, że mi się podobasz, ale teraz to bez znaczenia... . Wyjdź z tąd!" rozkazałam mu.
-"Sylwia poczekaj.."
-"Wyjdź!!" popchnęłam go na tyle mocno, że zrozumiał, że to koniec rozmowy. Widziałam go zdenerwowanego, gdy wychodził i oznajmił to trzaskając drzwiami po wyjściu.
     Presja otoczenia była zbyt silna... zrozumiałam, że nie mam niczego... nie zostało mi nic i nikt... Zrobiłam jedną z najgłupszych rzeczy jakie mogłam zrobić... przedawkowałam tabletki... Rytm serca coraz bardziej zwalniał, obraz się rozmazywał. Oczy coraz bardziej się kleiły... Myślałam, że to koniec. Nagle usłyszałam wołanie "Sylwia! Coś ty zrobiła! Sylwia!", a ja usnęłam...

At home I couldn't refrain from tears. They ran after me like a waterfall. Only what you could be hear only the sound of the phone. I was exhausted so I decided to go to sleep. At zajutrz the first thing I did was checked who have been regularly struck me like a man possessed. Of course, I expected that it was David

- "15 missed calls" - I said to myself quietly. In among them was an SMS, in which he wrote "Why I did it?". As you can see he and the rest turned away from me. Another SMS text message was from Mr. Smith "Sylvia ... I'm so sorry, but I have very bad news. Manufacturers have already chosen ... Karoline, but I hope it's good time to walk down memory lane of our cooperation. Mr. Smith. PS I'm sorry that I couldn't to inform you personally, but it slipped my very important meeting. Hold on. " The shock this time won. I lost not only a friend that is still a chance to show the world that I exist. The phone flew out of my hands. Fast cracked into small pieces. I began to feel faint, so I decided to go to the kitchen for a drink of water. I was about to open the refrigerator, when he suddenly slowed me violent knocking at the door. I decided to open but after last night, I do not look quite colorful. Before the door was David.
- "We need to talk ..." he said this time very seriously and is not going to be happy at the end.
- "We aren't what" I wanted to close the door, but David was stronger.
- "Tell me why you hit her ?!" he started yelling at me like a madman, "Say!".
- "Because I wanted to defend my friend, that is only used for the career they lost by the same person!" I replied equally momentous and serious voice at om.
- "How is it?" he asked irritably.
- "David .. It isn't that for which you have it ... she even threatened me ... she said that after all this is going to leave you understand ?!" I not stand it and began to cry again.
- "No ... no ... I can't," David was on the verge of nervous exhaustion "I can not believe it ... you're jealous of me and Caroline!" again, the conversation began to gain momentum.
- "Me? Jealous? Maybe I was in the beginning, but now I know that I should not regret anything."
-"At the beginning?".
- "You see .... If you were more interested in me it would know that I like you, but now it does not matter .... Get out of here!" I commanded him.
- "Sylvia wait .."
- "Come !!" I pushed him hard enough that he understood that the end of the conversation. I saw him angry, and when he left he said, slamming the door to the exit.

     Peer pressure was too strong ... I realized that I don't have anything ... I don't have nothing and nobody ... I did one of the stupidest things you could do ... overdosed on pills ... The rhythm of the heart more and more slowed down, the image is He smeared. Eyes are increasingly clung ... I thought it was the end. Suddenly I heard the cry of "Sylvia! What have you done! Sylwia!" And I fell asleep ...

piątek, 22 kwietnia 2016

Rozdział XXII - koszmar z piekieł rodem..., Nightmare straight from hell...

        Cały kolejny dzień spędziłam z Davidem na wygłupach i poważnych rozmowach. Chciałam by ten dzień nigdy się nie skończył, ale jak to się mówi wszystko co dobre kiedyś się kończy. David postanowił odprowadzić mnie pod dom.
-"Musimy kiedyś jeszcze raz razem wyskoczyć" rzekł cały w promykach.
-"Tak. Było super, a w szczególności moje popisy w Skatepark'u" zaczęliśmy się śmiać.
-"W życiu nie widziałem tyle upadków jednego dnia" starał się być poważny, ale jednak mu to nie wychodziło.
-"To do zobaczenia!" pocałowałam go w policzek, gdy nagle naszej spojrzenia się spotkały. Zapomniałam już jakie on ma piękne brązowe oczy..., ale nie mogę... on w końcu ma dziewczynę.
-"Cześć" odpowiedział odrywając wzrok od mojego tak jakby się czegoś wystraszył.
     Kolejny dzień był równie zakręcony niczym wczorajszy tylko tym razem w złym znaczeniu. Miałam poznać "nową" gwiazdę "HITBOX".
-"Witam was na naszym spotkaniu" przemówienie wygłasza oczywiście pan Smith " Chciałbym wam przedstawić możliwe, że nową gwiazdę naszej wytwórni, a jako jej założyciel mam zaszczyt przedstawić wam...". Moje oczy niemal wyleciały mi z głowy, gdy zobaczyłam ją..."Karolinę!". Wyszłam szybkim krokiem z sali i usiadłam przed budynkiem pijąc moją ulubioną tym razem gorzką czekoladę( na 20 piętrze znajduje się automat z czekoladą itp.) "Dlaczego ona?! Czy wszyscy i wszystko się na mnie uwzięło? Nie mogę spokojnie żyć bez jakichkolwiek wrogów?!" pytania te przelatywały przez mą głowę tak szybko, że nie mogłam nadążyć odpowiedzieć na żadne.
-"Witaj Sylwio" gdy usłyszałam ten ironiczny głos mogłam się spodziewać, że to Karolina "Jak się czujesz z tym, że cię wygryzłam hmmm?" zaczęła się perfidnie śmiać, a jej śmiech był dość charakterystyczny do śmiechu hieny więc pozwolę sobie o niej dalej mówić "hiena" zwierze również fałszywe jak ona.
-"Z kąd się tu wzięłaś?" zapytałam nie patrząc na nią.
-"Dzięki Davidowi. Mojemu chłopakowi. Ooo... przepraszam... wiem ile on dla ciebie znaczy, ale cóż jak moja kariera się dalej rozwinie to se będziesz mogła go zabrać" uśmiechnęła się kłamliwie.
-"Czyli ty go tylko wykorzystujesz?" spojrzałam na nią tylko tym razem mój wzrok przypominał wzrok mordercy.
-"Może tak... może nie..., ale ci powiem całuje nieziemsko" myślała, że jestem na tyle głupia jak ona i dam się nabrać na jej głupie sztuczki.
-"Pożałujesz".
-"Tak? A kto tu jest jego dziewczyną?"
-"Ty..."
-"To pomyśl komu uwierzy... swojej dziewczynie czy jakiejś lasce, która nic dla niego nie znaczy?" w tym momencie nie wytrzymałam i uderzyłam ją plaskaczem w twarz i szybko uciekłam z płaczem, który od dawna tłamsiłam w sobie, gdyż w połowie miała rację bo po co wierzyć przyjaciółce skoro od tego ma dziewczynę?" gdy usłyszałam od niej słowa, że nic dla niego nie znaczę moje sklejone serce znowu zaczęło pękać. miałam tego serdecznie dość...

he whole next day I spent with David on the antics and serious conversations. I wanted to this day never finished, but as the saying goes, all good things come to an end. David decided to escort me to the house.
- "We have once again time to jump out," he said.
- "Yes. It was great, especially my performances in Skatepark" we started to laugh.
- "I've never seen so many falls one day," he tried to be serious, but still he isn't coming out.
-"I'll see you!" I kissed him on the cheek, when suddenly our eyes met. I've forgotten what it has beautiful brown eyes ... but I can't ... he finally has a girlfriend.
- "Hi," he replied taking his eyes from mine as if something scared.
     The next day was equally twisted like yesterday, only this time in a bad sense. I know the "new" star "HITBOX."
- "I welcome you to our meeting," he delivers a speech, of course, Mr. Smith, "I'd like to introduce possible that new star of our label, and as a founder I have the honor to present to you ...". My eyes almost fell out of my head when I saw her ... "Caroline". I walked briskly out of the room and sat in front of the building drinking my favorite this time dark chocolate (on the 20th floor is a vending machine with chocolate, etc.) "Why is she ?! Is everyone and everything on me uwzięło? I can not live peacefully without any enemies? " These questions flew through my head so fast that I couldn't keep up with any answer.
- "Hello Sylvia," when I heard the ironic voice could be expected that this Karolina "How do you feel that you bit a hmmm?" treacherously he began to laugh, and her laugh was quite distinctive laughing hyena so let me talk about it further "hyena" animal also false as she was.
- "Where'd you get here?" I asked without looking at her.
- "Thanks David. To my boy. Oh ... sorry ... I know how much he means to you, but what how my career further develop this se will be able to take it," she smiled falsely.
- "So you are using it just?" I looked at her, only this time my eyes looked like a killer.
- "Maybe ... maybe not ... but I'll tell you kisses brilliant" thought I was stupid enough as it is and I'll fall for her stupid tricks.
- "You'll be sorry."
- "Yeah? And who's the girl?"
-"You..."

- "To think anyone would believe ... your girlfriend or some chick who nothing for him to say?" at this point I not stand it and hit it plaskaczem face and quickly ran away crying, which has long been anyone who suppresses in himself, because in the middle was right for what to believe her friend since since it has a girlfriend? "when I heard her words, nothing for it does not mean my heart stuck again began to crack. I was sick of this ...

czwartek, 21 kwietnia 2016

Rozdział XXI - Nowa gwiazda? New star?

       Nagrywanie płyty okazało się jedną z najprzyjemniejszych i bardzo relaksujących rzeczy jakie do tej pory robiłam. Nawet się nie obejrzałam, a nagrałam prawie cały album!"Jestem z siebie dumna" mówiłam do siebie w myślach "Została już tylko jedna piosenka...". W tym momencie zrobiło mi się smutno, gdyż zrozumiałam, że kontrakt, który podpisałam oparty jest jak na razie na jednym albumie, ale jeżeli spodoba im się to może go przedłużą .
       Tego samego dnia w wytwórni spotkałam pana Smitha, którego nie widziałam od czasu wypadku Davida.
-"Dzień dobry panie Smith!" wykrzyczałam z wielkim uśmiechem.
-"Witaj Sylwio!" dał mi wielkiego tulasa, a pan Smith nie należy do tych o słabych mięśniach prawie by mnie udusił.
-"Podoba się panu album?" zapytałam nie ukrywam z lekkim niepokojem.
-"Czy mi się podoba? Ja się wręcz w nim zakochałem!" zaśmiał się żartobliwie, ale zauważył, że coś jestem nie w "sosie "Czy coś się stało?" zapytał wręcz opiekuńczo.
-" Trochę się martwię, że może to być mój pierwszy i ostatni album..." z oczu poleciała mi łza.
-" Nie przejmuj się wszystko będzie dobrzee, jeślii....".
-"Jeśli co?" nie dałam mu dokończyć.
-"Jeśli ta nowa nie zajmie twojego miejsca.." powiedział przerażony, gdyż bał się mojej reakcji.
-"Jak to nowa?" zapytałam z ugiętymi nogami.
-"Posłuchaj nie to, że chcę cię straszyć, ale nasi producenci znaleźli być może nową gwiazdę"HITBOX" ".
-"Czyli nie mam szans?" strach przeją nade mną kontrolę. Cała się trzęsłam.
-"Jeżeli im się jednak nie spodoba to masz wielkie szanse, ale jeżeli nie to przykro mi..." wiedział, że ledwo trzymałam się na nogach prawie bym się przewróciła, gdyby nie to, że ktoś mnie złapał . Tym ktosiem był David.
-"Cześć" powiedział pokazując swe piękne zęby.
-"Cześć.." odpowiedziałam zarumieniona.
-"Wszystko ok?" kolejny raz zrobił minę choćby martwił się o mnie.
-"Tak" .
-"Nie. Chodzi mi o mój związek z Karoliną. Ostatnio się bardzo mało widzimy i smutno mi z tego powodu" jego słowa dotknęły mnie w miejsce, gdzie zostałam zraniona.
-"Mi też jest smutno, ale nie chcę się wpychać między was!" chciałam się od dawna popłakać, a teraz miałam szansę, gdyby nie David. 
-"Może wyskoczymy dziś do Skatepark?!" wrócił jego uśmiech.
-"Bardzo chętnie!" serce zaczęło z powrotem nabierać rytmu.
-"To do zobaczenia!" przytuliliśmy się jak dobrych parę tygodni temu.
      Myślą nadal jednak pozostałam przy tej nowej gwieździe."Co jeżeli to koniec mojej początkowej drogi w karierze?" starałam się o tym nie myśleć, a w zamian rozmyślać o jutrzejszym spotkaniu. Mam nadzieje, że nie będzie Karoliny... czuję, że to co mówiła w kawiarni było na tyle prawdziwe, że zrozumiałam jej nienawiść do mnie.


Recording a disc turned out to be one of the most pleasant and very relaxing thing we ever did. He didn't even watched, and I recorded most of the album "I'm proud of myself," I said to myself in my mind, "he was just one song ...". At that moment I felt sad because I realized that the contract, which I signed is based so far on one album, but if they like it could prolong it.
       On the same day in the factory met Mr. Smith, whom I had not seen since the accident, David.
- "Good morning, Mr. Smith!" I screamed with a big smile.
- "Hello Silvio!" He gave me a great tulasa, and Mr. Smith doesn't belong to those with weak muscles would almost strangled me.
- "Do you like music?" I asked, not hiding with some anxiety.
- "Do I like it? I'm downright in love with him!" He laughed jokingly, but noted that something I am not in the "sauce" Is something wrong? "he asked almost protectively.
- "I was a little worried that this may be my first and last album ..." I flew from the eyes tear.
- "Don't worry, everything will be dobrzee, jeślii ....".
-"If what?" I didn't let him finish.
- "If this new willn't take your place .." she said the terrified because he was afraid of my reaction.
- "How is it new?" I asked with bent legs.
- "Listen not that I want to scare you, but our manufacturers have found perhaps a new star" HITBOX ''.
- "So I don't have a chance?" Fear took over the control of me. She was shaking.
- "If they didn't like it then you have a great chance, but if not then I am sorry ..." he knew that barely kept his feet I almost fell over, if not for the fact that someone caught me. Including a Who was David.
- "Hi," he said showing his beautiful teeth.
- "Hi .." I replied, blushing.
-"All OK?" once again he made a face even worried about me.
-"Yes" .
- "No. I mean my relationship with Caroline. Last, we see very little, and I am sad because of this," his words touched me in a place where I was wounded.
- "Me too, I am sad, but I do not want to push among you!" I wanted to cry for a long time, and now I had a chance, would not David.
- "It may pop out today Skatepark ?!" He returned his smile.
-"Very willingly!" heart began to take back the rhythm.
-"I'll see you!" przytuliliśmy like a good couple of weeks ago.
      They think, however, still remained at this new star. "What if this is the end of my initial career path?" I tried not to think about, and instead think about tomorrow's meeting. I hope that there will be Carolina ... I feel that this is what she said in the cafe was so real that I understood her hatred for me.