wtorek, 3 maja 2016

Rozdział XXVII - Pierwszy dzień w starej szkole, First day at school

           Budzik obudził mnie o 7. Przez okno przechodziły promyki słońca. Zapowiadał się udany dzień. Lekcje mi się zaczynają o 8:45. Postanowiłam pobawić się jeszcze z Davidem(moim psem oczywiście) aż nie zauważyłam i była godzina 8. Szybko się ubrałam, umalowałam i wyszłam z domu bez śniadania(w sumie to nigdy jeszcze nie jadłam śniadania przed szkołą).
          Dotarłam przed główne wejście budynku chciałam je otworzyć, gdy przeszło po mnie tysiące ciemnych myśli *A co jeśli ludzie wiedzą, że przyjechałam tu nie z choroby, a z wypisania umowy? A co jeśli spotkam Ewę? Co ja jej powiem? Czy nadal się przyjaźnimy?*.Cała zastygłam nie umiałam się poruszyć, gdy nagle słyszę jak ktoś mnie woła"Sylwia!" od razu musiałam wpaść na "wiewiórę"... .
-"No proszę myślałam, że już się nie zobaczymy, a tu jednak kara boża" -zaczęła się śmiać ze swoimi koleżaneczkami -"A i słyszałam o tobie i Ewie i kłótni. Przykro mi. Bynajmniej ja mogłam zastąpić ciebie".
-"Jak to?"- zapytałam z niedowierzaniem.
-"Tak to, że Ewa to moja przyjaciółka, a ty zostałaś sama" -odeszły nie przestając chichoczeć, a w szczególności "słonica". Na szczęście dzwonek zadzwonił bo nie miałam ochoty już na nie patrzeć tylko zaraz *gdzie ja mam lekcję!?* przerażona szybko szukałam kogoś z klasy, ale oczywiście nikt nie wiedział *taaa jasne* więc szybko pobiegłam sprawdzić czy może plan nie jest gdzieś wywieszony, gdy wpadłam na nauczycielkę.
-"Przepraszam"- rzekłam.
-"Nic się.. Sylwia? To ty! Co ty tu robisz?"- zapytała. Okazało się, że to pani Kowalczyk.
-"Pani Kowalczyk! Jak dobrze panią widzieć! Ale teraz przepraszam śpieszę się na lekcję".
-"Spokojnie lekcję teraz mam z wami"- odpowiedziała z uśmiechem.
-"Naprawdę? To dobrze. Przynajmniej jakaś miął rzecz na początek dnia"- zaczęłam się śmiać. Weszłyśmy do klasy i oczywiście wszyscy zamilkli, gdy tylko mnie ujrzeli. Moje oczy ujrzały Ewę... nie wiedziałam co mam zrobić czy dosiąść się do niej czy nie... był by to dobry pomysł, gdy wiewióry nadal nie było pewnie nie przyszła na pierwszą lekcję bo poszła na fajkę *hah to do niej podobne*pomyślałam, ale postanowiłam spróbować.
-"Cześć..."
-"Cześć.. czekaj to ty? Co ty tu robisz?!" -krzyknęła aż wszyscy na nas zerkali.
-"Chciałam z tobą porozmawiać..."
-"Nie mamy o czym" -nie dała mi dokończyć, ale przysiadłam się do niej.
-"Czy nasz przyjaźń musi się kończyć" -zapytałam.
-"Chyba się już skończyła... nawet do mnie nie zadzwoniłaś, nie napisałaś nic...".
-" Jak to nie? Cały czas próbowałam, ale nie chciałaś odebrać!"- teraz ja się lekko uniosłam.
-"Niemożliwe"- odpowiedziała.
-"Uwierz mi chciałam z tobą porozmawiać nawet nie wiesz ile razy..".
-"Wiewióra mi mówiła, że specjalnie nie dzwonisz bo znalazłaś sobie lepsze przyjaciółki".
-"Czyli to wszystko przez nią.. Teraz to ma sens. Jak to lepsze? Ty jesteś moją przyjaciółką! Poza tym słyszałam, że się teraz z nią przyjaźnisz..."
-"Ja no co ty siedzimy tylko na macie i chemii bo to przedmioty, których nie umie,a ja uwielbiam i robię tylko za kopiarkę zadań, a poza tym mam jej dość jak daje od niej tymi fajkami i tanimi perfumami bleee"- zaczęłyśmy się śmiać jak za dawnych czasów.
-"Czyli wybaczasz mi?" -korciło mnie to pytanie.
-"Oczywiście, że tak prawdziwa przyjaźń zawsze wygrywa!'. Dzień minął jak z bicza strzelił nawet się nie zorientowałam, a już było po lekcjach. Dzień równie piękny bo wiewióra nie przyszła na żadną z lekcji i było cudownie! Ewa chciała meni odprowadzić do domu i również chciała się dowiedzieć jak tam było w Londynie. Wyszłyśmy ze szkoły i zauważyłam... *nie to niemożliwe.. to David?*.
       
The alarm clock woke me up at 7. Through the window passed rays of the sun. Going to be a successful day. Lessons I start at 8:45. I decided to play more with David (my dog ​​of course) until you have not noticed, and time was 8. quickly got dressed, umalowałam and left home without breakfast (all in all it had never ate breakfast before school).
          I got in front of the main entrance of the building wanted to open it, when passed over me thousands of dark thoughts * What if people know that I came here not with the disease, and the discharge of the contract? What if I meet Eve? What do I tell her? Are you still good friends? *. All frozen I couldn't move, when suddenly I hear someone calling me "Sylvia!" right away I had to come up with "Squirrel" ....
- "No, please, I thought that I didn't see, and here, but God's punishment," she began to laugh with their koleżaneczkami - "A and I heard about you and Eve and arguing. I'm sorry. Not at all, I could replace you."
- "How?" - I asked incredulously.
- "Yes, that Eve is my friend, and you you were alone" -odeszły chichoczeć without ceasing, and in particular the "elephant". Fortunately the bell rang because I did not want to have to look at them just right * where I have a lesson!? * Terrified quickly looking for someone with class, but of course no one knew * yeah clear * so I quickly ran to see if it can plan is not somewhere posted. when I ran into a teacher.
- "I'm sorry" - I said.
- "Nothing .. Sylvia? It's you! What are you doing here?" - She asked. It turned out that it was Mrs. Kowalczyk.
- "Mrs. Kowalczyk! How good to see you! But now I'm sorry I hasten to class."
- "Easy lesson now I'm with you" - said with a smile.
- "Really? That's good. At least I had some thing to start the day" - I began to laugh. We went to the class and of course we all fell silent as soon as they saw me. My eyes have seen Eve ... I didn't know what to do or ride to her or not ... that was a good idea when squell still was not sure she didn't come to the first lesson because she went on a pipe hah * is similar to it * I thought, but decided to try.
-"Hey..."
- "Hey .. wait that you? What are you doing here ?!" -krzyknęła until everyone glanced at us.
- "I wanted to talk to you ..."
- "We do not have what" -not gave me finish, but sat next to her.
- "Is our friendship must end," he asked.
- "I think I have ended up ... not you call me, did not you write anything ...".
- "Why not? All the time I tried, but did not want to pick up" - now I slightly lifted.
- "Impossible" - he said.
- "Believe me, I wanted to talk to you even do not know how many times ..".
- "Wiewióra told me that not specifically call because you have found a better friend."
- "That's all it .. Now it makes sense. How is it better? You're my friend! Besides, I heard that now her're friends ..."
- "I do what you sit on the mat and chemistry because they are items that cann't, and I love and do only copier tasks, and besides, I have it enough to give her the shishas and cheap perfume bleee" - started to be laugh like old times.
- "So you forgive me?" 
- "Of course it is true friendship always wins!". The day passed like the whip shot didn't even realized, and it was after school. Day as beautiful because squell didn't come from any of the lesson and it was wonderful! Ewa wanted meni escort to home and also wanted to know how it was in London. We emerged from the school and noticed ... * not impossible .. it David? *.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz