sobota, 27 sierpnia 2016

Zapraszam was na mój nowy blog "Życie jak z bajki 3" czyli kontynuacja historii Sylwii i innych bohaterów!

I invite you to my new blog, "Life like a fairy tale 3" which is a continuation of the history of Sylvia and other heroes!

                                                                             http://takietam21.blogspot.com

wtorek, 31 maja 2016

Zapraszam na dalszą część przygód Sylwii i innych bohaterów w "Życie jak z bajki 2". Dziękuje za uwagę :).

I invite you to continue the adventures of Sylvia and the other characters in the "Living like a fairy tale 2". Thank you for your attention :).

                      http://takietam33333333.blogspot.com

niedziela, 8 maja 2016

Rozdział XXX - Historia bez Happy end 'u , story without a happy ending

       Obudziły mnie promienie słoneczne, które przedzierały się przez okno. Głowa mnie tak bolała aż myślałam, że eksploduje, a w dodatku było mi nie dobrze.*Czy ja żyję?*. Gdy bardziej oprzytomniałam zauważyłam, że znowu leżę w szpitalu *Nic nie zdarza się dwa razy co?* pomyślałam. Nie dość tego kolejny raz widzę twarz Davida siedzącego obok mnie... choć muszę przyznać spał tak słodko, ze nie potrafiłam go obudzić, ale jednak zebrałam się an odwagę i to uczyniłam.
-"Obudź się śpiący królewiczu!"- krzyknęłam, a on podskoczył i się wywrócił na podłogę.
-"Jak dobrze, że się obudziłaś. Lekarze mówili, że możesz spać nawet miesiące..."- uśmiechnął się.
-"Dlaczego tu jesteś? Nie mało mi wyrządziłeś?"- i znowu oczy były przepełnione łzami.
-"Chcę ci wszystko wyjaśnić tylko proszę wysłuchaj mnie!"- złapał mnie za rękę i uklęknął - " Sylwia czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi i ... zostaniesz moją dziewczyną?"- nie wiedziałam jak mam zareagować.
-"David ja ciebie też kocham, ale nie.. przykro mi"- puścił moją rękę i wyszedł za drzwi cały przerażony tą sytuacją, gdy nagle do pokoju weszli rodzice z lekarze, a w drzwiach widziałam odbicie Davida.
-"Skarbie musimy ci powiedzieć coś ważnego. Tylko jeżeli ci to powiemy proszę nie denerwuj się.." -powiedział tata lekkim i smutnym tonem.
- "Ale co się stało?".
-"Zrobiliśmy tobie rendgen czy aby na pewno nic nie zostało uszkodzone podczas zderzenia z autem i niestety nie mamy dobrych wiadomości. Okazało się, że ma pani uszkodzone nerwy kręgosłupa co oznacza paraliż dolnych kończyn i niestety nic się już nie da zrobić" - rzekł doktor.
-"Ale- Ale jak to?"- poleciały mi łzy. Płakałam jak małe dziecko tęskniące za swoją zabawką. Próbowałam ruszać nogami mówiąc w myślach *dasz radę! jestem zdrowa! nic mi nie jest! jestem zdrowa..*, ale na marne rodzice nie potrafili mnie uspokoić, gdy doktor wyszedł z pokoju od razu wbiegł David.
-"Co się stało?! Sylwia!"- przeraził się jeszcze bardziej.
-"Może zostawimy ich samych"- rzekła mama i wyszli.
-"Co jest?!" - znowu złapał za moją rękę i przyłożył ją do serca, którego bicie mnie uspokoiło.
-"Jestem niepełnosprawna... nie mogę ruszać nogami. David boje się! Co teraz ze mną będzie?!" ani na chwilę nie przestałam płakać.
-"To wszystko moja wina, gdyby nie ja... nadal była byś zdrowa. Gdybym nie namącił może bylibyśmy razem w Londynie szczęśliwi...".
-"Nie to nie twoja wina tylko moja, gdybym zauważyła to auto..".
-"Przestań mnie bronić!" - puścił mnie i teraz on zaczął płakać "Zniszczyłem ci życie, a tym mówisz, że to nie moja wina?!- uderzył ręką w ścianę na tyle mocno, że aż zrobił małe pęknięcie w niej.
-"Proszę cię David... potrzebuję cię teraz... nie zostawiaj mnie!".
-"Proszę obiecaj mi, ze cokolwiek zrobię to mi wybaczysz".
-"A-ale.."- nie dał mi dokończyć.
-"Słyszysz!" - krzyknął ma mnie aż się przeraziłam.
-"Dlaczego? Co ty chcesz zrobić?" - zaczęło mnie boleć serce. Biło coraz wolniej i wolniej.
3 dni później...
     Wyjechałam na swoim wózku do pobliskiego parku koło szpitala. Ludzie dziwnie na mnie patrzeli, ale nie przejmowałam się. Codziennie odwiedzała mnie Ewa wspierając mnie, rodzice, pani Kowalczyk, która zorganizowała występ dla mnie w kawiarni, a nawet raz wiewióra, która jedynie co chciała to czy umiem na sprawdzian z matmy, ale kazałam się jej wynieść(kochana prawda?), ale Davida od tej pory nie było oni razu. Nie odbierał, nie pisał. Tak jakby się rozpłynął w powietrzu.
     Na za jutrz otrzymałam SMS od niego, w którym pisało "Przepraszam, ale nie mogę tak dalej żyć. Wiem, że z chrzaniłem wszystko, ale naprawdę to co się stało mnie przerasta... . Proszę nie traktuj tego jako tchórzostwa... Niestety już cię nigdy nie zobaczę taką szczęśliwą jak kiedyś co przyprawia mnie o jeszcze większe wyrzuty sumienia. Proszę nigdy nie zapomnij o naszych cudnych chwilach i o mnie. Kocham Cię. David" - * O nieee! A co jeśli on chce... Nie Sylwia nawet tak nie mów!* zadzwoniłam szybko do rodziców i pana smitha by poinformować go o niepokojącym SMS, ale już za późno. Mówili o tym w telewizji , że 16 latek powiesił się w pokoju hotelowy przy tym pozostawiając list pożegnalny, w którym jestem wymieniona. Wszystko przepadło. Zamknęłam się w sobie od tamtej pory. Musiałam zapisać się na terapię u psychologa co i tak mało mi pomagało. Nic nie miało już sensu. Dobrze, ze u boku była Ewa, która zawsze przy terapii była obok mnie i nie ważne, że opuszczała całe dnie szkoły zawsze była na zawołanie za to jej dziękuje. Pomogło mi to. Powoli wracałam do żywych. Dostałam nawet kolejną propozycję od Pana Smitha, gdyż okazało sie, że Karolina to zwykłą oszustka, gdyż śpiewała z play backu. Oczywiście przyjęłam ofertę bo czemu miałam jej nie przyjąć z koro był jedną z nielicznych osób, która we mnie wierzyła i pomagała. Ja się mu odwdzięczyłam stając się nową gwiazdą europy. Zawsze chodziliśmy codziennie na cmentarz do Davida choć nie były to jedne z pięknych chwil, które chciałam przeżyć z nim to i tak czuję, że jest obok mnie, że mnie teraz przytula i mówi.
-"Jestem z ciebie dumny. Kocham cię".- odpowiadałam mu zawsze że ja go też kocham i, że mi go strasznie brakuje, ale ten natomiast patrzył na mnie z grobu i mówił
-"Właśnie chciałem bys była taka szczęśliwa jaka jesteś teraz"- i taka byłam.  Nie poddawałam się tylko dla niego...

I was woken up the sun's rays, which  out the window. My head hurt so I thought until it explodes, and in addition I was not well. * Do I live? *. Once more came to my senses, I noticed that I'm lying in a hospital again * Nothing happens twice what? * I thought. Not only that, once again I see the face of David sitting next to me ... although I must admit slept so sweetly that I could not wake him up, but still an plucked up courage to have done.
- "Wake up sleepy the Prince!" - I cried, and he jumped up and rolled on the floor.
- "How good that you woke up. The doctors said that you can sleep even months ..." - he smiled.
- "Why are you here? I don't inflict a little me?" - And again, his eyes were filled with tears.
- "I want to explain just please listen to me!" - Grabbed my hand and knelt - "Sylvia if you make me the happiest guy on earth ... and you will be my girlfriend?" - I did not know how to react.
- "David I love you, too, but .. I'm sorry" - let go of my hand and walked out the door all horrified by this situation, when suddenly entered the room with parents, doctors, and at the door I saw the reflection of David.
- "Honey we have to tell you something important. Only if you say it, please do not panic ..", said dad light and sad tone.
- "But what happened?".
- "Did you rendgen are you sure nothing was damaged in a collision with a car and unfortunately we don't have good news. It turned out, you had a damaged nerves of the spine which means paralysis of the lower limbs and, unfortunately, nothing has not be done" - said Dr. .
- "But- But how?" - They flew me to tears. I cried like a child longing for his toy. I tried to move my legs, saying in thought * you can do it! I am healthy! I'm fine! I'm healthy .. *, but in vain parents could not reassure me when the doctor left the room immediately substituted for David.
- "What happened ?! Sylvia" - scared even more.
- "Can we leave them alone," - said the mother and left.
-"What is?!" - Again he grabbed my hand and put it into the heart, whose beating me calmed down.
- "I am disabled ... I cann't move his legs. David'm afraid! What will become of me now ?!" Not for a moment didn't stop crying.
- "It's all my fault, if I do not ... you were still healthy. If I can not namącił we'd be together in London ... happy."
- "No, it's not your fault but mine, I noticed that the car ..".
- "Do not defend me!" - Let go of me, and now he began to cry, "I destroyed your life, and you say it's not my fault?! - Hit his hand against the wall so hard that he did a small crack in it.
- "I ask you, David ... I need you now ... don't leave me!".
- "Please promise me that whatever I do is forgive me."
- "B-but .." - he didn't give me finish.
- "Can you hear!" - He has shouted me till scared.
- "Why? What do you want to do?" - I began to hurt the heart. It beats slower and slower.
3 days later ...
     I went to his wheelchair to a nearby park near the hospital. People look at me strangely, but I didn't care. Daily visited me Eva supporting me, my parents, Mrs. Kowalczyk, who organized the show for me in the cafe, and even once wiewióra that only what she wanted to or I can to test the math, but I told her reach (love it?), But David thereafter they were not straight. He did not answer, he didn't write. It was as if the vanished in the air.
     On the morrow I received an SMS from him, which wrote, "I'm sorry, but I can't continue to live. I know that  all, but really, what happened is beyond me .... Please don't treat this as cowardice ... Unfortunately now you'll never see such happy as they used what makes me even more guilty. Please never forget our marvelous moments and me. I love you. David "- * about nooo! What if he wants to ... I don't even Sylwia so do not say * I called quickly to parents and Mr. Smith to tell him of disturbing SMS, but it was too late. They talked about it on television, the 16-year-old hanged himself in a hotel room while leaving a suicide note, in which I mentioned. All gone. I closed in on itself since then. I had to sign up for therapy with a psychologist and what helped me so little. Nothing made no sense. Well, the opposite was Eve, which is always the therapy was next to me and it doesn't  matter that left the whole day of school was always on call for her thanks. It helped me. Slowly I came back to the living. I got even another proposal from Mr. Smith, because it turned out that Carolina is a mere cheat, because she sang of play treasury. Of course, I accepted the offer because why I do not accept the koro was one of the few people who believed in me and helped. I vowed to him becoming the new star of Europe. Always going every day to the cemetery to David though there were some of the beautiful moments that I wanted to live with him this and so I feel that it is next to me, hugs me now and says.
- "I'm proud of you. I love you" .- I answered him that I would always love him too and that I miss him terribly, but this one while looking at me from the grave and told

- "I wanted bys was so happy the way you are now" - and so I was. I didn't give up just for him ...

Rozdział XXIX - Cały czas oszukiwana! constantly deceived!

      Po całych 2 godzinach spędzonych na próbie chórku znowu mogłam poczuć, że jeszcze nie wszystko stracone, że przede mną dopiero otwierają się drzwi do kariery. Cieszyłam się jak małe dziecko, które dostało lizaka. 
     Wychodząc ze szkoły zerknęłam na zegar, który wisiał na samym środku korytarza, a dokładniej na parterze. Wskazywał on godzinę 18 *Jeju! Ta próba tyle aż zajęła? Heh nawet nie zauważyłam.* Zaczęłam się śmiać sama do siebie aż szkolne sprzątaczki popatrzały na mnie jak na jakaś idiotkę, ale się tym nie przejmowałam zbytnio. W końcu wyszłam na świeże powietrze. Stanęłam na środku placu szkolnego, zamknęłam oczy i zrobiłam głęboki wdech i udałam się dalej w stronę wyjścia, gdy zauważyłam, że ktoś stoi koło bramy i się patrzy na mnie. Po budowie mogę wywnioskować, że to był chłopak.
-"Sylwia! Sylwia!" zaczął mnie wołacz znanym mi głos.* Nie to nie możliwe! Chyba mam znowu jakieś zwidy!* przetarłam oczy, a chłopak znajdował się już koło mnie -"Jak ja się stęskniłem!" -przytulił mnie mocno aż nie potrafiłam wciągnąć powietrza.
-"D-David? Co ty tu robisz?" rzekłam to używając do tego całych sił, gdyż przez ten mocny uścisk moje struny osłabły.
-"Tak to ja."- puścił mnie-" Przyjechałem do ciebie bo muszę ci coś wyznać!"- chłopak powiedział to na tyle poważnie, że aż musiałam go wysłuchać choć słuchanie go to ostatnia rzecz, którą chciałabym zrobić.-"Nie byłem z tobą do końca szczery co jak widać źle się dla NAS skończyło *podkreślił*. Tak naprawdę nie mówiłem nigdy co czuję bo się za bardzo bałem, że przez to nasz kontakt się zerwie. Sylwia.. ja... ja cię kocham!"- powiedział to, a po jego policzku spłynęła samotna łza.
-"Co? Jak to? A co z Karoliną?- byłam tak z szokowana, że nie potrafiłam nawet mrugać.
-"Była ona moją niby dziewczyną, ale ciągle mnie do ciebie pchało. Każdy twój smutek, każdy żal do mnie bolało strasznie. Wiedziałem, że popełniłem błąd chodząc z Karoliną, ale to już przeszłość. Nigdy nie czułem tak mocno do jakieś dziewczyny.. miłości"- wskazał na swoje serce.
-"Poczekaj jak to już przeszłość?"- nic nie potrafiłam pojąć.
-"Od początku miałaś rację co do niej i ja to wiedziałem, ale coś nie pozwalało mi, żebym się przyznał do błędu"- posmutniał.
-"Dlaczego! Wiesz jak bardzo cię kochałam od początku, ale ty postanowiłeś się mną zabawić tak?! Ile wytrwam w tym bólu co?!"- byłam taka zdenerwowana i roztrzęsiona, że aż upadłam na kolana i zaczęłam płakać.
-"Nie! To nie tak.."- nie pozwoliłam mu dokończyć.
-"A niby jak to miało być?!"- wstałam i chciałam uciec do domu. Przebiegałam przez ulicę, gdy usłyszałam -"Sylwia uważaj!". Jedynie co potem dalej pamiętałam to klakson samochodu, który we mnie uderzył...

After the whole 2 hours on a sample of the chorus again, I could feel that all isn't lost, that to me just open up the door to a career. I was happy like a little kid who got a lollipop.
     Starting from the school I glanced at the clock that hung in the middle of the corridor, and more specifically on the ground floor. He pointed hour 18 * Oh God! This attempt took up so much? Heh I didn't even notice. * I began to laugh to herself until school cleaners popatrzały at me like a fool, but I don't care too much. In the end, I went out into the fresh air. I stood in the middle of the square of the school, closed my eyes and took a deep breath and went further toward the exit when I noticed that someone was standing near the gate and you look at me. After construction can infer that it was a boy.
- "Sylvia Sylvia!" I began vocative known my voice. * No, it  impossible! I think I have again some hallucinations * rubbed my eyes, and the boy was already beside me - "How do I get I missed!" -huged me hard until I couldn't pull the air.
- "D-David? What are you doing here?" I said that using the whole power, because by this strong embrace my strings weakened.
- "Yes, it's me." - Let me- "I came to you because I have something to confess!" - The boy said it so seriously that until I had to listen to him while listening to him is the last thing I want to do .- "I was not with you to the end honest about how you see bad for the US ended stressed * *. actually, I didn't say never because I feel too much afraid that by this our contact is broken. Sylvia .. I ... I love you! " - said it, and his lonely tear ran down his cheek.
- "What? What? What about Caroline? - I was so out of shock that I couldn't even blink.
- "It was my kind of girl, but still pushed me to you. Your every sorrow, every grief hurt me terribly. I knew I made the mistake of walking with Caroline, but that's the past. I have never felt so hard for some girls .. love "- he pointed to his heart.
- "Wait a thing of the past?" - I couldn't understand anything.
- "From the beginning, you were right about her, and I knew it, but something didn't allow me to be admitted to the mistake" - looked sad.
- "Why! You know how much I loved you from the beginning, but you decided to entertain me so ?! How persevere in this pain, what?" - I was so nervous and shaking it until I fell to my knees and started to cry.
- "No! It's not like .." - did not let him finish.

- "And just as it was supposed to be?" - I got up and I wanted to escape the house. He ran across the street when I heard - "Sylvia watch out!". Only then what further remember that a car horn, which struck me ...

piątek, 6 maja 2016

Rozdział XXVIII - Przyjaźń przetrwa wszystko..., friendship survive everything...

          Stałam jak wryta i spoglądałam na chłopaka, który przypominał Davida. Na szczęście okazało się, że to nie on, ale coś nie pozwalało oderwać od niego wzroku, a Ewa to zauważyła.
-"Hej?! Ziemia do Sylwii! Słyszysz ty mnie w ogóle?".
-"Hmmm..., a co tak, tak przepraszam"- szybkim ruchem spuściłam z niego wzrok, choć było bardzo ciężko się pohamować.
-"Widzę jak patrzysz na tego chłopaka" - mówiła z uśmieszkiem i odrobiną natręctwa.
-"I co?" odpowiedziałam z lekkim zawirowaniem.
-"Jak ci się podoba to podejdź i zagadaj"- ona oczywiście od razu wie kto mi się podoba, a kto nie.
-"Nie, nie podoba mi się tylko przypomina mi pewną bliską osobę z Londynu" - posmutniałam.
-"Co?! I się nic nie chwalisz?! Musisz mi o tym opowiedzieć! Chodźmy do mnie!"- wykrzyczała z entuzjazmem, który ostatnio widziałam jak byłam u niej na noc.
-"No dobrze tylko zadzwonie do rodziców"- powiedziałam również z wielkim uśmiechem i radością, która gdzieś dawno temu przepadła. Po drodze do jej domu, Ewka oczywiście zaczęła mi zadawać 1000 krępujących pytań na minutę "I kto to taki? Ile ma lat? Jest bogaty? Ma dziewczynę? Jaką ma grupę krwi?" i wiele, wiele.. wiele innych.
        W końcu dotarłyśmy. Myślałam, że oszaleję. Przywitałam się z jej rodzicami i poszyłyśmy do pokoju. Piłyśmy oczywiście gorącą czekoladę, gdyż posiadają express (marzenia się spełniają <3) .
-"To opowiadaj od początku". Tak też zrobiłam opowiedziałam jej tą historię w najdrobniejszych szczegółach, a ona zaniemówiła, a z moich oczu popłynęły łzy.
-"Biedna, a ja nie mogłam cię wtedy wesprzeć. Nawet nie wiesz jak mi przykro" przytuliła mnie tak mocno jak tylko potrafiła " Ale utrzymujesz z nim kontakt tak?"- zapytała.
-"Sama już nie wiem..."- odpowiedziałam przygnębiona kładąc głowę na jej kolanach "To wszystko potoczyło się nie po mojej myśli..."- zasłoniłam twarz włosami by Ewa nie widziała moich łez.
-"Ej! Nie smutaj mi tu!"- rzekła,a ja podniosłam głowę - "Masz mnie i mimo, że się pokłóciłyśmy to nadal jesteśmy razem to znak. Nasza przyjaźń, że jest prawdziwa, więc pamiętaj ja zawsze jestem i będę po twojej stronie"- przypomniał mi się mój pierwszy szkolny występ, gdy Ewa również dodawała mi otuchy swoimi pięknymi słowami.
-"Masz rację! Czas się ogarnąć i po prostu  żyć dalej!"- wstałam z kanapy skacząc i kładąc się na podłogę,a ona zrobiła to samo. Zaczęłyśmy się śmiać "Chciałabym tylko znowu wrócić do chórku pani Kowalczyk..." - wydusiłam z siebie.
-"Tak! Chodź! Odprowadzę cię pod szkołę, a ty pójdziesz do niej bo ma teraz akurat próby chórku!" - wykrzyczała pełna energii co również mi jej dodało.
-"To chodźmy szybko!"- wybiegłyśmy z domu i dotarłyśmy do szkoły w przeciągu 20 min "Mój nowy rekord życiowy!" powiedziałam.
-"Ja muszę iść bo rodzice nie wiedzą czemu tak wybiegłam z domu, ale trzymam za ciebie kciuki. Powodzenia!"- uściskała mnie i pobiegła do domu. 
     Gdy weszłam do klasy wszystkie oczy zwróciły się na mnie, a w tym oczy wiewióry, która na pewno zrobi wszystko bym tylko się nie dostała.
-"Witaj Sylwia! Co cię sprowadza?"- zapytała się Kowalczyk.
-"Ja.. chciałabym z powrotem występować w pani chórku! Czy mogłabym?" -spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.
-"Oczywiście, że tak jeszcze pytasz!"- zaczęła się śmiać, a w sali dziewczyny zaczęły plotkować miedzy sobą no oprócz Kamili( jakby ktoś zapomniał to to wiewióra), która nie spuszczała ze mnie wzroku.
-"Dziękuje"- powiedziałam pełna szczęścia.
-Chcesz zostać z nami na próbie?" - zapytała z nadzieją na pozytywną odpowiedź.
-"Chętnie!".

I stood rooted to the spot, and I looked at the boy, who looked like David. Fortunately, it turned out that it wasn't he, but something didn't let eyes off him, and Eve saw it.
- "Hey ?! earth for Sylvia! You hear me at all?".
- "Hmmm ... and, so, so sorry" - a flick sends down rain from his eyes, though it was very hard to control.
- "I can see how you look at this guy" - said with a smirk and a bit obsessive.
-"And what?" I replied with a slight swirl.
- "How do you like to walk up and Speak" - of course she immediately knows who I like and who is not.
- "No, I don't like just reminds me of a loved one from London" - I became sad.
- "What ?! I don't praise anything ?! You tell me about it! Come to me!" - Shouted with enthusiasm, which recently saw when I was with her for the night.
- "Well just'll call their parents" - also said with a big smile and joy that somewhere long ago lost. On the way to her house, Eva, of course, began to ask me embarrassing questions 1,000 per minute, "Who's that? How old is he? It is rich? He has a girlfriend? What's his blood type?" and many many more ...
        In the end we reached. I thought I would go mad. Hello to her parents and went room. We drank hot chocolate, of course, because they have express (dreams come true <3).
- "To tell from the beginning." So too did I told her the story in great detail, and she was speechless, and from my eyes the tears came.
- "Poor, and I couldn't support you then. You do not know how sorry I am," hugged me as hard as she could, "But keep in contact with him so?" - She asked.
- "Sam I do not know ..." - replied depressed laying her head on her knees, "It all happened not on my mind ..." - covered her face with hair that Eve couldn't see my tears.
- "Hey! Do not smut me here!" - She said, and I looked up - "You got me, and even though the pokłóciłyśmy we are still together is a sign. Our friendship that is true, so remember I always am and I will be on your page "- reminded me of my first school play when Eve also lent me his beautiful words of encouragement.
- "You're right! It's time to embrace and just move on!" - Got up from the couch jumping and laying on the floor, and she did the same. We started to laugh, "I just want to go back again to the chorus Mrs. Kowalczyk ..." - blurted out.
- "Yes! Come on! I'll walk you to the school and you go to it because it is now just trying choir!" - He shouted full of energy, which also gave it to me.
- "Then let's go quickly!" - We running of the house and reached the school within 20 min "My new personal record!" I said.
- "I have to go because the parents don't know why he ran out of the house, but keep my fingers crossed for you. Good luck!" - Hugged me and ran home.
     When I entered the class, all eyes turned to me, and in the eyes "squell", which certainly will do everything I just don't got.
- "Hello Sylvia! What are you doing here?" - Asked to Kowalczyk.
- "I .. I would like to be back in your choir! Can I?" -I saw her pleading eyes.
- "Of course it is still asking!" - She began to laugh, and in the hall the girls started to gossip among themselves no addition Kamila (as if someone forgot this is wiewióra), which did not take her eyes off me.
- "Thank you" - I said, full of happiness.
-You Want to be with us on trial? "- She asked, hoping for a positive response.
-"Gladly!".

wtorek, 3 maja 2016

Rozdział XXVII - Pierwszy dzień w starej szkole, First day at school

           Budzik obudził mnie o 7. Przez okno przechodziły promyki słońca. Zapowiadał się udany dzień. Lekcje mi się zaczynają o 8:45. Postanowiłam pobawić się jeszcze z Davidem(moim psem oczywiście) aż nie zauważyłam i była godzina 8. Szybko się ubrałam, umalowałam i wyszłam z domu bez śniadania(w sumie to nigdy jeszcze nie jadłam śniadania przed szkołą).
          Dotarłam przed główne wejście budynku chciałam je otworzyć, gdy przeszło po mnie tysiące ciemnych myśli *A co jeśli ludzie wiedzą, że przyjechałam tu nie z choroby, a z wypisania umowy? A co jeśli spotkam Ewę? Co ja jej powiem? Czy nadal się przyjaźnimy?*.Cała zastygłam nie umiałam się poruszyć, gdy nagle słyszę jak ktoś mnie woła"Sylwia!" od razu musiałam wpaść na "wiewiórę"... .
-"No proszę myślałam, że już się nie zobaczymy, a tu jednak kara boża" -zaczęła się śmiać ze swoimi koleżaneczkami -"A i słyszałam o tobie i Ewie i kłótni. Przykro mi. Bynajmniej ja mogłam zastąpić ciebie".
-"Jak to?"- zapytałam z niedowierzaniem.
-"Tak to, że Ewa to moja przyjaciółka, a ty zostałaś sama" -odeszły nie przestając chichoczeć, a w szczególności "słonica". Na szczęście dzwonek zadzwonił bo nie miałam ochoty już na nie patrzeć tylko zaraz *gdzie ja mam lekcję!?* przerażona szybko szukałam kogoś z klasy, ale oczywiście nikt nie wiedział *taaa jasne* więc szybko pobiegłam sprawdzić czy może plan nie jest gdzieś wywieszony, gdy wpadłam na nauczycielkę.
-"Przepraszam"- rzekłam.
-"Nic się.. Sylwia? To ty! Co ty tu robisz?"- zapytała. Okazało się, że to pani Kowalczyk.
-"Pani Kowalczyk! Jak dobrze panią widzieć! Ale teraz przepraszam śpieszę się na lekcję".
-"Spokojnie lekcję teraz mam z wami"- odpowiedziała z uśmiechem.
-"Naprawdę? To dobrze. Przynajmniej jakaś miął rzecz na początek dnia"- zaczęłam się śmiać. Weszłyśmy do klasy i oczywiście wszyscy zamilkli, gdy tylko mnie ujrzeli. Moje oczy ujrzały Ewę... nie wiedziałam co mam zrobić czy dosiąść się do niej czy nie... był by to dobry pomysł, gdy wiewióry nadal nie było pewnie nie przyszła na pierwszą lekcję bo poszła na fajkę *hah to do niej podobne*pomyślałam, ale postanowiłam spróbować.
-"Cześć..."
-"Cześć.. czekaj to ty? Co ty tu robisz?!" -krzyknęła aż wszyscy na nas zerkali.
-"Chciałam z tobą porozmawiać..."
-"Nie mamy o czym" -nie dała mi dokończyć, ale przysiadłam się do niej.
-"Czy nasz przyjaźń musi się kończyć" -zapytałam.
-"Chyba się już skończyła... nawet do mnie nie zadzwoniłaś, nie napisałaś nic...".
-" Jak to nie? Cały czas próbowałam, ale nie chciałaś odebrać!"- teraz ja się lekko uniosłam.
-"Niemożliwe"- odpowiedziała.
-"Uwierz mi chciałam z tobą porozmawiać nawet nie wiesz ile razy..".
-"Wiewióra mi mówiła, że specjalnie nie dzwonisz bo znalazłaś sobie lepsze przyjaciółki".
-"Czyli to wszystko przez nią.. Teraz to ma sens. Jak to lepsze? Ty jesteś moją przyjaciółką! Poza tym słyszałam, że się teraz z nią przyjaźnisz..."
-"Ja no co ty siedzimy tylko na macie i chemii bo to przedmioty, których nie umie,a ja uwielbiam i robię tylko za kopiarkę zadań, a poza tym mam jej dość jak daje od niej tymi fajkami i tanimi perfumami bleee"- zaczęłyśmy się śmiać jak za dawnych czasów.
-"Czyli wybaczasz mi?" -korciło mnie to pytanie.
-"Oczywiście, że tak prawdziwa przyjaźń zawsze wygrywa!'. Dzień minął jak z bicza strzelił nawet się nie zorientowałam, a już było po lekcjach. Dzień równie piękny bo wiewióra nie przyszła na żadną z lekcji i było cudownie! Ewa chciała meni odprowadzić do domu i również chciała się dowiedzieć jak tam było w Londynie. Wyszłyśmy ze szkoły i zauważyłam... *nie to niemożliwe.. to David?*.
       
The alarm clock woke me up at 7. Through the window passed rays of the sun. Going to be a successful day. Lessons I start at 8:45. I decided to play more with David (my dog ​​of course) until you have not noticed, and time was 8. quickly got dressed, umalowałam and left home without breakfast (all in all it had never ate breakfast before school).
          I got in front of the main entrance of the building wanted to open it, when passed over me thousands of dark thoughts * What if people know that I came here not with the disease, and the discharge of the contract? What if I meet Eve? What do I tell her? Are you still good friends? *. All frozen I couldn't move, when suddenly I hear someone calling me "Sylvia!" right away I had to come up with "Squirrel" ....
- "No, please, I thought that I didn't see, and here, but God's punishment," she began to laugh with their koleżaneczkami - "A and I heard about you and Eve and arguing. I'm sorry. Not at all, I could replace you."
- "How?" - I asked incredulously.
- "Yes, that Eve is my friend, and you you were alone" -odeszły chichoczeć without ceasing, and in particular the "elephant". Fortunately the bell rang because I did not want to have to look at them just right * where I have a lesson!? * Terrified quickly looking for someone with class, but of course no one knew * yeah clear * so I quickly ran to see if it can plan is not somewhere posted. when I ran into a teacher.
- "I'm sorry" - I said.
- "Nothing .. Sylvia? It's you! What are you doing here?" - She asked. It turned out that it was Mrs. Kowalczyk.
- "Mrs. Kowalczyk! How good to see you! But now I'm sorry I hasten to class."
- "Easy lesson now I'm with you" - said with a smile.
- "Really? That's good. At least I had some thing to start the day" - I began to laugh. We went to the class and of course we all fell silent as soon as they saw me. My eyes have seen Eve ... I didn't know what to do or ride to her or not ... that was a good idea when squell still was not sure she didn't come to the first lesson because she went on a pipe hah * is similar to it * I thought, but decided to try.
-"Hey..."
- "Hey .. wait that you? What are you doing here ?!" -krzyknęła until everyone glanced at us.
- "I wanted to talk to you ..."
- "We do not have what" -not gave me finish, but sat next to her.
- "Is our friendship must end," he asked.
- "I think I have ended up ... not you call me, did not you write anything ...".
- "Why not? All the time I tried, but did not want to pick up" - now I slightly lifted.
- "Impossible" - he said.
- "Believe me, I wanted to talk to you even do not know how many times ..".
- "Wiewióra told me that not specifically call because you have found a better friend."
- "That's all it .. Now it makes sense. How is it better? You're my friend! Besides, I heard that now her're friends ..."
- "I do what you sit on the mat and chemistry because they are items that cann't, and I love and do only copier tasks, and besides, I have it enough to give her the shishas and cheap perfume bleee" - started to be laugh like old times.
- "So you forgive me?" 
- "Of course it is true friendship always wins!". The day passed like the whip shot didn't even realized, and it was after school. Day as beautiful because squell didn't come from any of the lesson and it was wonderful! Ewa wanted meni escort to home and also wanted to know how it was in London. We emerged from the school and noticed ... * not impossible .. it David? *.

niedziela, 1 maja 2016

Rozdział XXVI - Nie ma to jak w domu, There's no place like home

      Godzina 6:30, a ja już na nogach "Nie do pomyślenia!" zaczęłam sama do siebie się śmiać. Na ogół miałam dość dobry humor jak na ostatni dzień pobytu w Londynie. W sumie nie wiem z czego mogłam się tak cieszyć skoro nie będę mieć tak jak tu nikogo, ale cóż. Miałam godzinę by się naszykować do wyjazdu. Z twarzy nie schodził mi uśmiech, ale czułam ogromny ucisk na sercu. Poszłam do łazienki ubrałam się w mój ulubiony szary dres oraz wygodne trampki. Uczesałam się w wysokiego kucyka, a makijaż odpuściłam.
    Telefon wskazywał 7:30. Rodzice byli punktualnie pod domem. Szybkim krokiem udałam się do samochodu i odjechałam patrząc na miejsce, które odmieniło mi życie przez niecałe 3 miesiące. Na lotnisku było tak jak na lotniskach bywa czyli ogromne kolejki czy to w odprawach czy przy automacie z gorącą czekoladą, na którą miałam taką ochotę..., ale co zrobić wepchnąć się nie wypada. Poczułam wibrację w mojej kieszeni czyli dostałam SMS chyba każdy z nas wie od kogo (dla tych co nie mogą się domyśleć to David). Napisał w nim żebym się trzymała i nigdy o nim nie zapomniała choć mam na to taką ochotę, ale nie potrafię, gdyż nadal coś do niego czułam. Wreszcie przyszła na naszą kolej. Wsiedliśmy do samolotu i odlecieliśmy z tąd. W tym momencie humor mi się popsuł,ponieważ przypomniałam sobie chwilę, w której poznałam Davida. Był wtedy taki miły, troskliwy i charyzmatyczny tylko to wszystko się popsuło przez jakąś laskę, która może mieć wszystkich tylko zakręci tym swoim tyłeczkiem... . *Tylko czemu musiał to być David!*obwiniałam siebie za to, gdyż to ja mogłam zrobić pierwszy krok, ale się bałam. To udawanie myśliciela i obwinianie się o wszystko sprawiło, że czas w samolocie szybko minął, a nim się spostrzegłam byłam już w domu... prawdziwym domu... . Godzina 19:30. Mój mały pokoik był jedyną rzeczą, którą chciałam zobaczyć i szczerze nie żałowałam, że zostawiłam dla niego willę.
-"Mamy dla ciebie niespodziankę" powiedziała mama.
-"Jaką?!" ja już oczywiście byłam podekscytowana choćby pan Smith do mnie zadzwonił, żebym wróciła, ale to tylko robienie sobie nadziei.
-"Wiemy z tatą jak bardzo musisz czuć się samotna, więc postanowiliśmy pojechać do schroniska i..".
-:Nie to niemożliwe!" w tym momencie do pokoju wleciał mały szczeniaczek był to mieszaniec "Mam psa! A zawsze was o to prosiłam!" przytuliłam ich mocno i podziękowałam za wspaniałą niespodziankę. Piesek podszedł do mnie i zaczął mnie obwąchiwać. Po tym zaczął merdać ogonem i latać po pokoju jak szalony. "Chyba mnie polubił pomyślałam".
-"A jak dasz mu na imię?" zapytał tata.
-"Myślę, że.." wtedy się zorientowałam, jaki ten piesek jest podobny do Davida również ma brązową sierść oraz tęczówki. Wydaje się być także miły i zabawny jak on. Chciałam ukryć moje zmieszanie przed rodzicami "David..." rzekłam.
-"Jak ten chłopak?" tato spojrzał na mnie wzrokiem choćby miał kogoś zamordować.
-"Nie. Nie! Tak z przypadku" chciałam się wymigać.
"-Ok?"mama zaczęła się śmiać, a ja razem z nią. Postanowiłam się położyć i usnąć, gdyż uważałam, że można było by na tym skończyć ten piękny dzień.

Hour 6:30 and I was already on his feet, "Unthinkable!" I started to herself to laugh. In general, I had a fairly good humor as the last day of stay in London. All in all, I don't know of what I could so enjoy when I won't be like the one here, but oh well. I had an hour would get ready to leave. On the face I didn't leave me a smile, but I felt a huge pressure on the heart. I went to the bathroom dressed in my favorite gray tracksuit and comfortable sneakers. I combed in a high ponytail and makeup gave up.
    The phone showed 7:30. Parents were exactly under the house. I went briskly to the car and drove off looking for a place that changed my life for less than 3 months. At the airport it was like at airports or sometimes huge queues or in briefings or the vending machine with hot chocolate, which I so wanted ... but what you don't jump the falls. I felt a vibration in my pocket or I got a text message unless all of us know from whom (for those who can not think it, David). He wrote me to hang on and never forgotten him either but I like the feel, but I can't, because it is still something to him, I felt. Finally came our turn. We boarded the plane and flew away from here. At this point, humor me spoiled, because I remembered the moment when I met David. He had been so kind, caring and charismatic but everything is spoiled by some staff, which may have all just spin this your ass .... * But why must it be David! * I blamed myself for it because I could take the first step, but I was afraid. This pretense thinker and blaming of everything that made the time on the plane passed quickly, and before I noticed I was already at home ... a real home .... Hour 19.30. My small room was the only thing I wanted to see and frankly do not regret that I left for him to the villa.
- "We have a surprise for you," Mom said.
- "What ?!" I have, of course, I was excited even Mr. Smith called me, I came back, but it's just doing your hopes.
- "We know dad how you feel lonely, so we decided to go to the shelter and ..".
- No it's impossible! "At this point, the room flew little puppy it was a hybrid," I have a dog! And always you asked for it! "Hugged them tightly and thanked for a wonderful surprise. The dog came up to me and started sniffing me. After that, he began to wag his tail and fly around the room like a madman." I guess like me, I thought. "
- "And if you give him a name?" He asked the father.
- "I think .." then I realized that this dog is similar to David also has a brown coat and iris. It seems to be also nice and funny as he is. I wanted to hide my confusion before their parents, "David ..." I said.
- "How this kid?" Dad looked at me with eyes even if he kill someone.
- "No. No! So with the case," I wanted to get out.

"Okay?" My mother began to laugh, and I with her. I decided to lie down and sleep, because I thought that you would be at the end this beautiful day.